HUMOR


"Śmiej się, pajacu..."
- to oczywiście tylko cytat!

ŻARTY DZIWNE PYTANIA HUMOR ZESZYTÓW ZŁOTE MYŚLI INNE - BECZKA ŚMIECHU

ŻARTY

- Kasiu, Kasiu chodź tu szybko!
- Co się stało?
- Nasza mamusia razem z samochodem wystawia garaż na ulicę!

- Zdzisiu! Zniszczysz swój nowy scyzoryk - mówi mama do swojej pociechy, która z dużym zaangażowaniem próbuje zdrapać lakier z nowego samochodu sąsiada.

Czuły na wszystkie usterki swojego pojazdu, właściciel samochodu zwraca się do mechanika w serwisie:
- Wie pan, ilekroć osiągam prędkość 150 km. na godzinę, coś zaczyna mi stukać w silniku. Co to może być?
- Wydaje mi się - odpowiada mechanik - że to puka pański anioł stróż...

Anons z ogłoszenia:
"Uwaga na beżowego Fiata 126p Nr LDI 1218. Samochód prowadzi moja żona, która nie wiadomo jakim cudem uzyskała prawo jazdy!"

Pasażer do kierowcy taksówki:
- Czy mógłby pan przetrzeć przednią szybę?
Kierowca do pasażera:
- Nie ma potrzeby - i tak zapomniałem okularów...

W Warszawie zagraniczny turysta zwraca się do policjanta, ponieważ skradziono mu samochód:
- Gdzie pan parkował? - pyta funkcjonariusz.
- Tam, przy tej tablicy!
- O, to ma pan szczęście, gdyby ten samochód tam stał, dostałby pan mandat.

Władze pewnego miasteczka postanowiły wyciąć wszystkie drzewa wzdłuż dróg prowadzących do tego miasteczka, ponieważ zagrażały one bezpieczeństwu ruchu drogowego. Pierwsze ścinane przez drwali drzewo upadając na ziemię rozbiło przej4eżdżający właśnie samochód...

Kierowca do zatrzymującego go policjanta:
- Może pan spokojnie machać, nie biorę nikogo, bo nie mam wolnego miejsca.

- Wysoki Sądzie - bronił się oskarżony o prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym - ja nie byłem pijany, tylko znajdowałem się w stanie zatrucia alkoholem etylowym.
- Zgoda - odpowiedział sędzia - wobec tego skazuję pana nie na dwa tygodnie, lecz na 14 dni aresztu.

Mąż do żony, która wróciła z przejażdżki:
- A gdzie samochód?
- Częściowo w garażu...

Na posterunku policji zawodowa wróżka zgłasza zaginięcie swojego samochodu.
- potrafi pani wszystko wyczytać z kart, więc zapewne wie pani, gdzie znajduje się samochód - mówi policjant.
- Dajcie 500 zł. to powiem...

Do motelu przyjeżdża zmotoryzowany turysta.
- Czy dostanę pokój z bieżącą wodą? - pyta recepcjonistki.
- Niestety... był taki, ale w zeszłym miesiącu naprawiono u nas dach.

Dwie młode dziewczyny rozmawiają o przyjaciołach.
- To było bardzo romantyczne. Jechali samochodem i on się jej oświadczył...
- No i co?
- "Tak" powiedziała już w szpitalu.

Pewien Szkot kupuje samochód. Wybrał najtańszy model, ale dręczy go jeszcze jedna wątpliwość, pyta więc sprzedawcę:
- Czy to auto zużywa dużo benzyny?
- Skądże! Łyżeczkę zaledwie.
- Do herbaty...? - dopytuje się podejrzliwie Szkot.

Na temat wypadku samochodowego wypowiadają się zawsze trzy osoby - sprawca, który przy tym był i nic z tego nie zrozumiał, rzeczoznawca, który przy tym nie był ale wszystko zrozumiał oraz sędzia, który przy tym nie był i nic nie zrozumiał... 

Na parkingu początkujący kierowca próbuje bezskutecznie uruchomić samochód. W pewnym momencie zaczyna wokół niego biegać i głośno liczyć: jeden, dwa, trzy...
- Co się panu stało - pyta przypadkowy świadek.
- Dziadek kiedyś mi poradził, że zanim wezmę siekierę do ręki, powinienem policzyć do stu!

Portier w bazie samochodowej długo przygląda się wyjeżdżającej ciężarówce. Po chwili pyta kierowcę:
- Czy ten pojazd nie ma jakiejś ukrytej usterki?
- Ależ skąd, wszystkie widać gołym okiem.

Kierowca wjechał "pod prąd" w ulicę jednokierunkową. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymuje go policjant:
- Czy wie pan, jakie poważne wykroczenie pan popełnił?
- Oczywiście, że wiem... wypiłem sobie.

- Dlaczego używał pan sygnału dźwiękowego, skoro jest to niedozwolone? Proszę zapłacić mandat 50 zł. - mówi policjant.
- Trudno, stało się, płacę. Mam jednak tylko przy sobie całe 100 zł.
- W porządku, proszę sobie zatrąbić jeszcze raz.

Zakochany chłopak mówi do swojej dziewczyny:
- Już wiem co ci dam na imieniny - siebie!
- Jak to?
- Instruktor nauki jazdy powiedział mi ostatnio, że ze mnie jest ładny kwiatek.

Bliska znajoma rodziny przeglądając album z fotografiami, mówi:
- To chyba jest bardzo stare zdjęcie?
- Dlaczego tak sądzisz? - pyta pani domu.
- Widać tu bardzo dużo wolnego miejsca do parkowania samochodów.

Podczas egzaminu na prawo jazdy egzaminator pyta kursanta:
- Jakie przeszkody ruchome można spotkać na drogach?
- Policjantów ze służby ruchu...

Rozmawiają dwie przyjaciółki:
- Czy twój narzeczony jest przystojny?
- Bardzo! Ma niebieskie oczy po matce i srebrny samochód po ojcu...

Na parkingu rozmawia dwóch kierowców:
- Ile pali pana samochód na sto kilometrów?
- Nic.
- Jak to nic?
- Ja pracuję na stacji benzynowej...

Spotyka się dwóch znajomych:
- Słyszałeś, że miłość doprowadziła Marka do więzienia?
- Ach, te kobiety...
- To nie kobiety... to samochód...

Instruktor nauki jazdy do kursantki - pięknej blondynki:
- Przed nami jedzie kobieta. Wysunęła rękę przez okno. Co to może oznaczać?
- Jedno jest pewne, że okno jest otwarte...

Ojciec z synkiem kupują samochód. Przyszły właściciel dotyka ręką foteli, sprawdza gładkość nadwozia, wyrażając uśmiechem aprobatę. Przypatruje się temu syn i pyta:
- Tato, dlaczego tak dokładnie oglądasz ten samochód?
- Jak to dlaczego? Skoro mam je kupić, to najpierw muszę dokładnie obejrzeć.
- Tato - odzywa się po chwili chłopiec - wydaje mi się, że pan Zenek chce kupić naszą mamę...

Wieczorem pustą ulicą, idzie młoda, ładna blondynka. Zatrzymuje się przy niej samochód i kierowca pyta:
- Może panią podwieźć do domu?
- Chętnie, a gdzie pan mieszka...

Jadąca z mężem kobieta co chwilę obraca w swoją stronę wsteczne lusterko i przeglądając się w nim mówi:
- Uroda żony, mój drogi, to jest potężna broń.
- Masz rację, kochanie - odpowiada mąż - powiedz mi tylko, skąd mam brać pieniądze na zbrojenia?

Podczas sprzeczki małżeńskiej, pani domu stwierdziła, że odchodzi do matki. Telefonicznie wezwała taksówkę. Dojechawszy do celu pyta kierowcę ile ma zapłacić.
- Nic, wszystko zostało już uregulowane.
- Jak to?
- Kiedy po panią przyjechałem, całą należność - nawet z napiwkiem - zapłacił z góry pani mąż.

Instruktor nauki jazdy do oburzonej kursantki, którą ujął za kolano:
- Nie zda pani egzaminu  - kierowca nie może się denerwować w żadnej sytuacji.

Policjant upomina efektowną blondynkę, która wjechała w ulicę jednokierunkową "pod prąd":
- Niepotrzebnie pan się denerwuje, właśnie zaraz wyjeżdżam...

Rzecz dzieje się w salonie samochodowym. Ojciec rodziny do sprzedawcy:
- Ile ten samochód pali na "setkę"?
Matka:
- Czy mi w tym kolorze do twarzy?
Syn:
- Jaką szybkość osiąga?
Sąsiedzi:
- Skąd ci kowalscy mają tyle forsy na zakup takiego wozu?...

Instruktor nauki jazdy do kursanta:
- Czy pan przypadkiem nie ma wady wzroku?
- Skądże!
- To może pan odczyta numer tego wozu przed nami...
Ten z uwagą patrzy przed siebie i pyta?
- Jakiego wozu?

Rozmawiają dwie nastolatki:
- Zauważyłaś, że ostatnio Zbyszek jest bardziej przystojny i sympatyczny?
- Nie, od kiedy?
- Od czasu, kiedy ojciec zaczął mu pożyczać to nowe Volvo...

- Za co mandat - mówi policjant do zdziwionej blondynki za kierownicą - za trzy rzeczy: Po pierwsze - przejechała pani skrzyżowanie na czerwonym świetle. Po drugie - skręciła pani w lewo tam, gdzie jest zakaz skrętu w lewo. A po trzecie - zaparkowała pani teraz samochód na mojej nodze...

Para małżeńska stoi na chodniku i kłóci się zawzięcie. W pewnej chwili mąż woła:
- Na miłość boską, ty nie mieszaj tych pojęć! Ty się w ogóle nie liczysz!
- Jak to ja się nie liczę?
- po prostu nie liczysz się i zaraz Ci to udowodnię.
W tej chwili nadjeżdża taksówka, mąż przywołuje ją i pyta kierowcę:
- Ile kosztowałby mnie przejazd stąd na dworzec kolejowy?
- Sto złotych - odpowiada taksówkarz.
- A razem z żoną?
- Tyle samo.
- Mąż zwraca się do żony:
- A widzisz!

Nauczycielka zadała w klasie pytanie:
- Kto ma w domu najwięcej rzeczy?
- My już mamy wszystko - odpowiada Jasio.
- Jak to?
- No tak, bo kiedy wczoraj wieczorem tata wrócił do domu i powiedział, że rozbił samochód, to mama krzyknęła: tylko tego nam jeszcze brakowało!

 Przechodzień został lekko potrącony przez motocykl. Kierowca motocykla i zarazem sprawca zdarzenia mówi:
- Może pan śmiało powiedzieć, że to pański szczęśliwy dzień.
- A dlaczego pan tak sądzi? - dziwi się poszkodowany.
- Oczywiście, bo zazwyczaj jeżdżę 20 - tonową ciężarówką, zaś dzisiaj mam wolny dzień - odpowiada motocyklista.

Jak zachowują się Anglik, Irlandczyk i Szkot , gdy wysiadają z autobusu po przybyciu na miejsce?
- ?
- Anglik patrzy czy niczego nie zostawił, Irlandczyk - nie ogląda się na boki i za siebie. Szkot natomiast ogląda się, by sprawdzić czy ktoś inny czegoś nie zapomniał.

Ten sportowy wóz - mówi sprzedawca w salonie samochodowym - ma fenomenalne hamulce. Mknąc z szybkością trzystu kilometrów na godzinę zatrzymują go w miejscu.
- I co wtedy - pyta klient.
- Wtedy wewnątrz wozu wysuwa się specjalna wycieraczka i ściera z szyby mózg kierowcy.

Fragment zeznań świadka wypadku drogowego:
"Widziałem, jak nieboszczyk siedział w rowie i czekał na samochód. Gdy nadjeżdżał STAR, nieboszczyk wstał z rowu i pomachał ręką. A wtedy ten STAR go potrącił, stało się to tak nagle, że nieboszczyk nawet nie krzyknął..."

- Ciociu, dlaczego ciocia nie ma dzieci? - pyta Jasio.
- Bocian mi nie przyniósł.
- No, jak ciocia będzie czekać na bociana, to na pewno nic z tego nie będzie.

-Jak pan sądzi - spytał ktoś, jadąc samochodem z Charlie Chaplinem - co czekałoby nas i co by pan wybrał, piekło czy niebo, gdyby zdarzył się wypadek?
- Trudno coś na ten temat powiedzieć - odparł znakomity aktor. Za niebem przemawia klimat, ale ze względu na towarzystwo zdecydowanie wolałbym piekło.

Do bram raju puka kierowca, który zawędrował tu prosto z ziemi, po wypadku drogowym. Zanim mu otworzono, nadbiegł zdyszany kolejny kierowca, z kawałkiem kierownicy w ręku, i korzystając z chwili kiedy uchylono niebieskie wrota, wcisnął się przed tego, który przybył tu jako pierwszy.
- No tak - odezwał się z niesmakiem wyprzedzony - dzisiaj wyprzedził mnie pan już drugi raz.

Szczęśliwy posiadacz nowego malucha mknie szosą i widzi wlokącego się poboczem staruszka z krową. Zatrzymuje się i mówi szyderczo do piechura:
- Wziąłbym was dziadku, ale co z krową.
- Nie szkodzi, panoczku, mówi staruszek, ona pobiegnie za samochodem.
- No to siadajcie, mówi kierowca, niech biegnie - i przyciska gaz do dechy. Ku jego zdziwieniu, krowa nadąża za autem, ale po kilku minutach zaczyna dyszeć i chrapać.
- No widzicie, mówi kierowca do dziadka, nie da rady.
- Nie szkodzi, powiada obojętnie staruszek, ona tak zawsze, jak chce wyprzedzać.

W upalne letnie popołudnie na środku wiejskiej drogi grzebią się w piasku kury. Rozbiegają się, uciekając przed nadjeżdżającym samochodem, jedna nie zdążyła uciec, lecz gdy samochód przemknął, po chwili oszołomienia podniosła się i otrzepując się z kurzu zagdakała z podziwem;
- Szatan, nie kogut!

Kierowca pyta znajomego:
- Słuchaj, czy są czarne koty?
- Oczywiście!
- A czy są czarne koty mniej więcej wielkości pół metra?
- Niewykluczone.
- A czy zdarzają się także czarne koty większe niż jeden metr?
- Wątpię, ale kto wie - odpowiada lekko już zniecierpliwiony znajomy.
- A czy zdarzyć się może czarny kot wielki na dwa metry?
- Na pewno nie!
- W takim razie - stwierdza kierowca - na pewno przejechałem księdza!

Król Stanisław August, przejeżdżając przez pewną wieś, spostrzegł na ścianie kuźni wypaloną osiem razy literę K w takim porządku:
K.K.K.K.
K.K.K.K.
które zapewne jeden z chłopców, nie mając nic do roboty, bez żadnej myśli wypalił. Zmiarkował to król, lecz by wprowadzić w zakłopotanie siedzącego obok Naruszewicza, pyta go:
- Nie wiesz, Biskupie, co to za napis na kuźni?
- To jest szyld kowalski, Najjaśniejszy Panie!
- Przeczytaj mi go.
- Nic łatwiejszego, Najjaśniejszy Panie:
"Kowal kowalce kowalątko kuje,
Kowalka kowalowi kowadłem kieruje".

Sędzia do kierowcy który potrącił staruszkę:
- Dlaczego pan nie trąbił, kiedy pan widział, że może ją potrącić?
- Nie chciałem jej przestraszyć, panie sędzio.

Na jednej z ulic dużej metropolii, którą płynie nieprzerwany potok pojazdów, stoją dwaj zasmuceni przechodnie.
- Jak się panu udało przejść na tę stronę? - pyta jeden z nich.
- Nie musiałem wcale przechodzić - odpowiada drugi. Urodziłem się tutaj.

Babcia opowiada wnuczce, że w jej czasach nie było samochodów, kina i telewizji.
- To co wyście robili babciu?
- Żyliśmy, drogie dziecko, żyliśmy.

Pijany kierowca próbuje usiąść za kierownicą. Policjant, widząc to, podchodzi do niego i mówi:
- Pan nie pojedzie samochodem! 
- Muszę jechać! Przecież pan widzi, że nie mogę chodzić o własnych siłach.

Pewna pani do mechanika w serwisie:
- Czy mógłby pan wzmocnić klakson w moim samochodzie. Chciałabym, żeby trąbił dwa razy głośniej.
- Oczywiście, proszę pani, ale po co?
- Bo mam zepsute hamulce.

Żona do męża, prowadząc samochód:
- Spójrz, co za okropny człowiek. Biegnie cały czas przed samochodem, jakby chciał, żebym go przejechała. Co mam zrobić?
- Szybko zjedź z chodnika, kochanie.

Policjant zatrzymuje samochód i otwiera drzwi. Uderza go odór alkoholu. Za kierownicą siedzi pijany kierowca.
- Jak pan mógł w takim stanie wsiąść do samochodu?!
- Koledzy pomogli.

Na granicy celnik pyta turystę, siedzącego w samochodzie:
- Czy ma pan coś drogocennego?
- Mam skarb w samochodzie...
- Niestety, musi pan go zostawić w kraju!
turysta zwraca się do siedzącej obok żony:
- Widzisz!? Tłumaczyłem ci, że z tobą nie przepuszczą mnie przez granicę.

Policjant zatrzymuje samochód:
- Widziała pani, jaki tam stał znak drogowy?
- Znak widziałam, ale pana - nie.

Motocyklista po wypadku budzi się w sali szpitalnej, patrzy na leżącego obok pacjenta i mówi:
- Zdaje mi się, że gdzieś już pana widziałem?
- Tak, i dlatego obaj tu leżymy.

- Wygląda pan na normalnego - mówi psychiatra do pacjenta. Dlaczego pan się tu znalazł?
- Pytano mnie co wolę: samochód czy motocykl? Powiedziałem, że motocykl i zamknięto mnie w klinice.
- To niemożliwe! A jakiej marki motocykl pan wybrał?
- Marka nie ma znaczenia. Mówiłem tylko, że wolę motocykl dobrze przypieczony i z ketchupem.

W drodze do nieba:
- Nie lubię jałowych dyskusji. Uściślijmy więc - każdy z nas miał pierwszeństwo przejazdu.

Przed gmachem sądu: Adwokat zwraca się do kierowcy taksówki:
- Powiedział, że może pan nie czekać. Wyjdzie dopiero za trzy lata.

Dwaj górale stoją na przystanku. Starszy zagaja rozmowę:
- Stasek, ile ty mas lat?
- Trzydzieści, gazdo.
- Żonatyś?
- Ni.
- No to na co cekos?
- Na autobus.

Świeżo upieczony kierowca pojechał fatalnie i cały przód samochodu znalazł się w stawie. 
Nad brzegiem siedzi wędkarz i tylko kręci głową.
- No i czego pan się dziwi? - nie traci rezonu kierowca - nie widział pan jak się dolewa wody do chłodnicy?

A teraz - mówi instruktor jazdy samochodem - pokażę pani, jak włącza się bieg wsteczny.
- To chyba niepotrzebne - brzmi odpowiedź damy - ja nie cofam się nigdy przed niczym.

Sędzia do kierowcy oskarżonego o nieprzestrzeganie przepisów ruchu drogowego:
- Czy przed ogłoszeniem wyroku oskarżony chciałby podać jakieś okoliczności łagodzące?
- Tak. Byłem już 20 razy karany za to samo wykroczenie... i nie pomogło.

Maluch przejechał na czerwonym świetle przez skrzyżowanie. Policjant pyta prowadzącą:
- Czy widziała pani sygnalizator?
- No, spojrzałam raz. Ale przecież w naszym mieście wszystkie są jednakowe.

- Tato - pyta syn ojca - dlaczego właściwie nie pozwalasz mi prowadzić naszego samochodu? Skończyłem przecież już szesnaście lat.
- Ty - tak, ale samochód jeszcze nie.

- Proszę spojrzeć na ten licznik radarowy: jechała pani sto czterdzieści kilometrów na godzinę - mówi policjant do pięknej blondynki za kierownicą.
- Na godzinę? - dziwi się blondynka. Ja przecież wyjechałam z domu dziesięć minut temu!

Policjant zatrzymuje na drodze samochód z wielkim psem bernardynem za kierownicą.
- Czy pan zwariował? - krzyczy na siedzącego obok psa faceta - pozwala pan psu prowadzić samochód?
- Nie mój pies i nie mój samochód - jestem tylko autostopowiczem.

- Patrz tato, ale Mercedes.
- To nie Mercedes synku, to Volvo.
- Skąd, to Mercedes!
- Ale popatrz synku - tu jest napis "Volvo".
- Dziwne... Na Mercedesie napisali Volvo...

- Halo, policja? Proszę przyjechać, bo ktoś przed chwilą ukradł mi z samochodu kierownicę i wszystkie pedały.
Za chwilę znów telefon dzwoni na posterunku:
- Halo! Proszę nie przyjeżdżać, ja porostu niechcący usiadłem na tylnym siedzeniu...

Rzecz dzieje się na ulicy historycznego miasta Strafford. Jadący samochodem amerykański turysta zatrzymuje nagle wóz i pyta przechodnia:
- Czy dojadę tędy do domu Szekspira?
Flegmatyczny Anglik odpowiada:
- Owszem, ale po co ten pośpiech? On już tu nie mieszka...

Żona przygląda się uważnie mężowi, który późno wrócił do domu.
- Co ty masz na czole? Pewnie damską szminkę?
- Ależ nie, kochanie, to krew. Potrącił mnie motocyklista.
- No, to masz szczęście...

Mąż o żonie:
- Co sądzę o zdolnościach mojej żony za kierownicą samochodu? Odpowiem krótko - z odległości kilku metrów zobaczyła włos na klapie mojej marynarki. Siedząc zaś za kierownicą nie zauważyła w porę drzewa przy drodze...

Matka młodej damy do starającego się o jej rękę młodzieńca:
- Wyrażę zgodę na wasze małżeństwo, o ile obieca pan, że o Zosię będzie tak samo dbał jak o swój samochód...

DZIWNE PYTANIA

- Czy oponent to fabryka opon?
- Czy drabina to żona draba?
- Czy jeśli ktoś przyszedł do siebie to znaczy, że jest w domu?
- Czy jeśli jakaś pani dobrze się trzyma to znaczy, że się nie puszcza?
- Czy kogut chodzi spać z kurami?
- Czy kurator to hodowca drobiu?
- Czy w boksie można się wybić?
- Czy dożynki to córki weneckiego doży?
- Czy stypendium to fundusz na stypę?

 

HUMOR ZESZYTÓW

W dzień Ziemia kręci się wokół Słońca. W nocy dookoła Księżyca.
Wyspa jest przeciwieństwem jeziora. Jezioro jest wodą otoczoną przez ziemię, a wyspa - ziemią otoczoną przez wodę.
Błąd może być prawdziwy albo fałszywy. W zależności od tego, czy ten kto go popełnił, pomylił się czy nie.
Szkielet jest to człowiek, którego wnętrze jest na zewnątrz, a część zewnętrzna nie istnieje.
Głównym produktem Orleanu jest jazz.
Paw to rodzaj kury, która kwitnie wiosną.

ZŁOTE MYŚLI

Trzeba długo żyć, aby dowiedzieć się, że życie jest krótkie.
Nie wyrywaj młodych drzewek. Może ci zabraknąć desek na trumnę.
Nad barem: "Nie narzekajcie na naszą kawę. Także i wy będziecie kiedyś słabi i zimni.
Ksiądz naucza jeden dzień w tygodniu, wierni potem błądzą przez sześć dni.
Kierowca - najniebezpieczniejsza część samochodu.
Miejsce do parkowania samochodu jest bardzo łatwe do znalezienie - zwykle jest tam zaparkowany już jakiś samochód.
Największym niebezpieczeństwem dla mężczyzn, kobiet i samochodów są źle wyregulowane hamulce.
Amerykanin to człowiek, który porusza się samochodem w kierunku poziomym, windą zaś w kierunku pionowym Resztę czasu spędza przed telewizorem.
Czego potrzebuje właściciel samochodu? Trzech rzeczy - pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy...
Jeżeli mąż wysiada z samochodu żeby otworzyć drzwi swojej żonie, to są dwie możliwości: - albo jest to nowy samochód albo... nowa żona.
Samo wyprzedzanie nie załatwia niczego, trzeba jeszcze ten manewr przeżyć.
 Kobiety najbardziej zazdroszczą innym kobietom młodego męża, mężczyźni mężczyznom - nowego samochodu...
Rosjanin nigdy nie pije za kierownicą. Zawsze najpierw wypije, a potem dopiero siada za kierownicę...
Kierowca to ten dla którego nie istnieją ludzie tylko przechodnie.
Wady podobne są do reflektorów samochodowych - rażą nas tylko u innych.
Każdy samochód może ci starczyć do końca życia - zależy, czy jeździsz ostrożnie czy nie...
Samochody sprawiają, że ludzie chodzą o wiele szybciej... na przejściach dla pieszych.
Ktoś, kto zamierza pożyczyć żonie samochód, albo chce zmienić auto, albo żonę.

 INNE

Czy wiecie, że:

W Polsce jest 16 miejscowości o nazwie Ameryka, sześć Paryżów, dwie Malty, jeden Akwizgran, jeden Algier, jeden Bagdad, 10 miejscowości o nazwie Czechy, po jednej Drezno, Florencja i Hiszpania. Są trzy Rzymy, Trzy Szkocje i cztery Wenecje.

fasola.jpg (36850 bytes)Rowan Atkinson, czyli popularny Jaś Fasola, jest fanatycznym kibicem Formuły 1. Gdy tylko nie jest zajęty kręceniem kolejnego filmu, zjawia się na torze. Wysłannik tygodnika "MOTOR" zetknął się z Jasiem Fasolą oko w oko w roku 1999 na jednym z wyścigów. Między panami wywiązał się następujący dialog:
- Jestem z "MOTORU" - to taki polski tygodnik motoryzacyjny. Można zająć panu 15 minut?
- To kosztuje 1000 dolarów...
- To pocałuj mnie w d....
- A to już kosztuje 5000 dolarów.
Na tym panowie zakończyli pogawędkę, rozchodząc się z uprzejmymi uśmiechami na twarzach. Aha, wysłannika polskiej TV też spławił, więc nie każdy - jak widać - daje się uwieść kamerze.

Jak rozpocząć pierwszą jazdę samochodem - instrukcja z dawnych lat:
(porady dla nowicjuszy)

    Aby uruchomić samochód , musimy wykonać szereg następujących manipulacyj:
1. Wyłączamy sprzęgło, naciskając na lewy pedał tak daleko, jak to jest możliwe.
2. Lewarek przekładniowy ustawiamy na pierwszym biegu.
3. Luzujemy ręczny hamulec.
4. Lekko naciskamy na przyspiesznik i jednocześnie
5. Włączamy sprzęgło, zwalniając stopniowo lewy pedał (ostatnią czynność wykonujemy powoli, aby samochód nie szarpnął podczas ruszania; nogę na pedale przyspieszenia utrzymujemy nieruchomo, a pedał sprzęgłowy ledwo styka się ze stopą. Po przejechaniu w ten sposób kilkudziesięciu metrów rozpoczynamy zwykłą jazdę, zmieniając kolejno biegi).
    W czasie jazdy na pierwszym biegu:
1. wyłączamy sprzęgło i jednocześnie
2. zdejmujemy nogę z przyspiesznika, poczem leniwem ruchem lewarka
3. załączamy drugi bieg i niezwłocznie
4. włączamy stopniowo sprzęgło oraz jednocześnie
5. naciskamy umiarkowanie na przyspiesznik.
    Zmianę biegów wyższych na niższe wykonywamy w sposób nieco odmienny:
1. wyłączamy sprzęgło.
2. lewarek ustawiamy w położeniu luźnego biegu
3. włączamy sprzęgło,
4. naciskamy na przyspiesznik,
5. wyłączamy sprzęgło,
6. przerzucamy lewarek na bieg niższy,
7. włączamy sprzęgło i jednocześnie
8. naciskamy na przyspiesznik.
    Niekiedy jednak na wykonanie tych ośmiu czynności nie ma czasu i wtedy zmieniamy bieg na niższy w ten sam prawie sposób, jak na wyższy, lecz z tą różnicą, że nie wyłączamy całkowicie sprzęgła i nie zdejmujemy nogi z przyspiesznika, gdy sprzęgło jest częściowo wyłączone...

Uff, trochę to wszystko jest skomplikowane

Beczka śmiechu

Pewnego razu tata miał popilnować Jasia pod nieobecność mamy. Założył malcowi słuchawki, włączył adapter i nastawił płytę z bajką, a sam poszedł do kumpla.
Wraca po kilku godzinach i od progu słyszy jakieś głuche odgłosy oraz krzyki dochodzące z pokoju syna. Wchodzi tam i widzi dziecko bijące głową o ścianę oraz wrzeszczące:
- Chcę! Chcę! Chcę!
Zdziwiony zakłada słuchawki, tam głos:
- Czy chcesz usłyszeć bajeczkę... kchrp... Czy chcesz usłyszeć bajeczkę...
kchrp... Czy chcesz usłyszeć bajeczkę...

Sherlock Holmes i dr Watson pewnego dnia pojechali na wycieczkę. Po męczącym dniu rozbili namiot i usnęli. Kilka godzin później Holmes budzi swojego wiernego przyjaciela:
- Watsonie, spojrzyj w niebo i powiedz mi co widzisz.
- Widzę miliony gwiazd - odpowiedział Watson.
- Co ci to mówi?
Watson rozmyślał przez chwilę.
- Astronomicznie rzecz biorąc mówi mi to, że tam są miliony galaktyk i prawdopodobnie miliardy planet, astrologicznie, że Saturn jest w gwiazdozbiorze Lwa, czasowo, że jest około kwadransa po trzeciej, teologicznie, że Pan jest wielki, a my mali i bez znaczenia, meteorologicznie, że przypuszczalnie jutro będzie piękna pogoda. A co tobie to mówi?
Sherlock odpowiedział po chwili ciszy:
- Watson, idioto, ktoś nam ukradł namiot!

Do siedzącej pod ścianą w dyskotece dziewczyny podchodzi przystojny chłopak:
- Zatańczysz następny taniec?
- Oczywiście!
- To świetnie, nareszcie będę miał gdzie usiąść.

Kowalski zawsze parkował swój samochód przed blokiem. Ponieważ nie miał alarmu, więc za szybą zostawiał kartkę "Brak benzyny, silnika i akumulatora". Pewnego dnia rano przychodzi, a na kartce dopisek "To koła też ci nie będą potrzebne".

Siedzi sobie baca w chałupie i słyszy krzyki z podwórka:
- Baco, potrzebujecie drewno?
- Nie - odpowiada baca - nie potrzebuję!
Rano wychodzi baca na podwórko, patrzy, a tu nie ma drewna.

Idzie sobie zajączek przez las, patrzy, a tu niedźwiedź jedzie nowym mercedesem.
- Misiu, misiu, skąd masz taki fajny samochód? - pyta się zajączek.
- Jak się nie pije, to się ma! - odpowiada miś.
Na drugi dzień znowu idzie sobie zajączek przez las, patrzy, a miś się do nowego domu wprowadza.
- Misiu, misiu, skąd masz taki fajny dom?
- Jak się nie pije, to się ma!
Następnego dnia idzie sobie miś przez las, patrzy, a zajączek macha do niego z helikoptera.
- Zajączku, a skąd ty masz taki fajny helikopter?
- Jak się sprzeda butelki, to też się ma!

Niedaleko Zakopanego mieszkał baca, który strasznie szybko i dokładnie liczył owce. W telewizji postanowili zrobić z nim wywiad i sprawdzić co on rzeczywiście umie. Zaprowadzili go na jedną halę, i pytają się go:
- Baco, ile tu jest owiec?
Baca natychmiast odpowiada:
- Dokładnie 76.
Przeliczyli - zgadza się! Dokładnie 76. Zaprowadzili go na drugą halę:
- Baco, a tutaj?
- Mi się widzi, że 148.
Sprawdzili - zgadza się! Zaprowadzili go na trzecią halę:
- Baco, a tu?
- Ja tu widzę 274 owieczki.
I tym razem baca miał rację. Pytają się go:
- Baco, jak wy to robicie, że tak szybko i dokładnie liczycie te owce?
- Widzicie panocku, liczę nogi i dzielę przez cztery.

Do taksówki wsiada mocno podpity facet i mówi:
- Na dworzec główny, ale szybko!
- Ale my już jesteśmy na dworcu! - protestuje taksówkarz.
- Masz tu 50 zł, a na drugi raz tak się nie śpiesz.

Przed sklepem monopolowym kłóci się dwóch facetów:
- Kupię dwie!
- Nie kupuj dwóch, przecież tyle nie wypijemy, kup jedną!
- No coś ty, kupię dwie!
- Po co dwie, wystarczy jedna!
- Ale kupię dwie!
- A to rób jak chcesz.
Wchodzi facet do sklepu i mówi:
- Poproszę skrzynkę wódki i dwie lemoniady.

- Tatusiu, tatusiu, pokaż mi jak biegają słoniki!
- Już Ci dzisiaj synku pokazywałem.
- Tatusiu, tatusiu, ale pokaż mi jeszcze raz.
- Syneczku, już dzisiaj widziałeś, wystarczy.
- Tatusiu, ostatni raz, proszę.
- No dobrze. Kompania! Maski włóż! Po placu biegiem marsz!

Mała Marysia pierwszy raz jest w kościele przy udzielaniu ślubu. Widząc pannę młodą szepce cicho do matki:
- Mamusiu, dlaczego panna młoda jest ubrana na biało?
- Bo biały kolor oznacza szczęście, a dzisiaj jest jej najszczęśliwszy dzień w życiu - wyjaśnia matka.
- A dlaczego pan młody jest ubrany na czarno?

Pewien farmer, po wypadku, pozwał kierowcę ciężarówki do sądu. W sądzie prawnik kierowcy zadaje mu kłopotliwe pytanie:
- Przecież na miejscu wypadku powiedział pan funkcjonariuszowi policji, że czuje się świetnie, czyż nie?
- No cóż - odpowiada rolnik - to było tak. Wstałem rano, wziąłem krowę na postronek ...
- Zadałem panu proste pytanie, proszę odpowiedzieć tak lub nie. Czy na miejscu wypadku nie powiedział pan funkcjonariuszowi policji, że czuje się świetnie?
- No więc - ciągnie niezrażony rolnik - ... szedłem poboczem z moją krową na pastwisko ...
- Wysoki sądzie, protestuję! Mamy zeznanie funkcjonariusza policji, stwierdzające, że powód na miejscu wypadku stwierdził, że czuje się świetnie, natomiast teraz nie chce tego przyznać!
Ale sąd będąc ciekawym opowieści rolnika oddalił protest.
- Więc jak już mówiłem szedłem z krową na pastwisko, kiedy nagle uderzyła w nas ta wielka ciężarówka. Mnie rzuciło na jedną stronę szosy, krowę na drugą. Słyszałem jak biedne zwierze porykuje z bólu, ale nie mogłem się podnieść, bo miałem złamaną nogę. Wtedy przyjechał policjant, najpierw podszedł do krowy i usłyszałem strzał. Podszedł do mnie z pistoletem w ręce, powiedział, że musiał zabić krowę, bo była zbyt poraniona i zapytał się mnie jak się czuję!

Pewien facet zajmował się instalowaniem wykładzin w domach. Któregoś dnia, po skończonej szczególnie długiej robocie, chciał jak zawsze zapalić papierosa. Niestety, klepiąc się po kieszeniach stwierdził, że musiał je gdzieś zostawić. Faktycznie, na środku pokoju pod wykładziną znajdowało się niewielkie wybrzuszenie. "Bez sensu!" pomyślał "Nie będę przecież marnował całego dnia i zrywał wykładziny z powodu paczki papierosów!" Wziął więc młotek i wyrównał wybrzuszenie. Akurat jak skończył weszła właścicielka z jego papierosami w ręce.
- Proszę, zostawił je pan w salonie. A tak przy okazji, nie widział pan gdzieś może mojej papugi?

Facet wraca do domu o czwartej nad ranem, kompletnie pijany. Żona już na niego czeka:
- O której wracasz do domu! Mów gdzie byłeś tak długo!
- Przepraszam, kochanie, otworzyli taki nowy bar, "Midas", mówię Ci, tam wszystko jest ze złota, złote stołki, złote tapety na ścianach, nawet złote pisuary!
- Nie gadaj głupot i tak Ci nie wierzę!
- To zadzwoń do baru.
Żona zaciekawiona zadzwoniła.
- Podobno u was wszystko jest ze złota, tak?
- Tak.
- Macie złote stołki?
- Oczywiście.
- A złote tapety?
- Naturalnie.
- I złote pisuary?
Po krótkiej chwili żona usłyszała barmana wołającego:
- Hej, Zdzichu, mam namiar na tego gościa co zeszłej nocy zdewastował Twój saksofon!

Mąż wraca do domu później niż zwykle. Żona w progu szyderczo pyta:
- Co to, bar Ci od domu dalej przenieśli?
- Nie, ulicę poszerzyli.

Kierowca został zatrzymany przez policjanta.
Kierowca: "O co chodzi?"
Policjant: "Jechał pan co najmniej 90 km/h w terenie zabudowanym."
Kierowca: "Skądże, jechałem równe 60."
Żona: "Kochanie, przecież jechałeś 110!"
(Kierowca rzuca żonie gniewne spojrzenie.)
Policjant: "Otrzyma pan również mandat za uszkodzone światła stopu."
Kierowca: "Nie miałem pojęcia, że są uszkodzone."
Żona: "Kochanie, przecież miałeś je naprawić wieki temu!"
(Facet znowu rzuca żonie gniewne spojrzenie.)
Policjant: "Zauważyłem również, że nie zapiął pan pasów."
Kierowca: "Rozpiąłem je jak pan podchodził."
Żona: "Przecież ty nigdy nie zapinasz pasów kochanie."
Kierowca odwraca się do żony i krzyczy: "ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE!"
Policjant pyta się żony: "Czy mąż zawsze tak na panią krzyczy?"
Żona: "Nie, tylko wtedy gdy jest pijany."

Dwie starsze panie spotkały się po dość długim czasie. Po wymianie zdawkowych uprzejmości, jedna z nich zapytała się drugą o męża.
- Och, mój Marek umarł w zeszłym tygodniu. Poszedł do ogrodu po główkę kapusty, miał zawał i padł martwy w środku grządki jarzynowej.
- O mój Boże, nie wiedziałam, przepraszam! I co zrobiłaś?
- Niestety musiałam otworzyć puszkę z groszkiem.

Pewien facet wygrał w kasynie znaczną sumę. Nie ufając bankom zakopał je w ogródku pod jabłonką. Niestety, rano na tym miejscu był jedynie wielki dół! Ślady prowadziły prosto do jego sąsiada, który był głuchoniemy. Facet niewiele myśląc wziął pistolet, pojechał do tłumacza od języka migowego i przywiózł go do sąsiada.
- Natychmiast się go zapytaj gdzie schował moje pieniądze!
Tłumacz przetłumaczył na język migowy, ale głuchoniemy tylko pokręcił głową.
- Powiedz mu, że go zabiję, jak mi nie odda pieniędzy!
Również i tym razem głuchoniemy jedynie pokręcił głową. Facet przystawił mu pistolet do skroni
- Powiedz mu, że liczę do trzech - jak mi nie powie gdzie schował pieniądze - to zginie!
Przerażony głuchoniemy pokazał na migi tłumaczowi, że pieniądze są na strychu.
- Powiedział że pieniądze ... cholera! ... powiedział, że prędzej zginie niż powie!

Mąż i żona byli razem przez wiele lat. Czasami powodziło im się lepiej, częściej gorzej, ale mimo przeciwności losu zawsze byli razem. Niestety, mąż zaczął podupadać na zdrowiu. Pewnego dnia, będąc już ciężko chorym, zawołał swoją żonę.
- Moja droga, byłaś ze mną przez te wszystkie złe dni. Byłaś ze mną kiedy mnie wylali z pracy. Kiedy zbankrutowałem też byłaś przy mnie. Gdy zostałem postrzelony ty byłaś ze mną. Kiedy straciłem dom także byłaś przy mnie. Teraz, kiedy moje serce szwankuje też jesteś ze mną. Wiesz co?
- Co kochanie?
- Ty mi chyba pecha przynosisz.

Bogaty biznesmen spotkał się ze swoim nowym zięciem.
- Kocham moją córkę i z radością witam Cię w rodzinie. Aby Ci pokazać, jak bardzo mi na Tobie zależy zrobię Cię moim równoprawnym partnerem w interesach. Dochodem będziemy dzielili się po równo. Wszystko co musisz robić to chodzić
codziennie do swojej fabryki i uczyć się zarządzania.
- Nie cierpię fabryk. Nie mogę znieść hałasu.
- Rozumiem. No to będziesz pracował w biurze.
- Nie cierpię pracy biurowej. Nie mógłbym wysiedzieć przykuty do biurka przez cały dzień.
- Zaraz, zaraz! Zrobiłem Cię moim pełnoprawnym partnerem, właścicielem połowy mojego majątku, ale Ty nie lubisz fabryk i nie chcesz pracować w biurze. Co ja mam z Tobą zrobić?
- To proste. Wykup mnie.

Dentysta: "Niech się pan rozluźni, wyrwę panu tego zęba w pół minuty."
Pacjent: "A ile to będzie kosztować?"
Dentysta: "200 złotych."
Pacjent: "Tyle pieniędzy za pół minuty?"
Dentysta: "No cóż, jeśli pan chce, to mogę go wyrywać bardzo powoli."

Pewien facet leży na łożu śmierci, przy nim czuwa żona.
- Skarbie ... - szepce facet.
- Cicho kochanie, nic nie mów.
- Skarbie, ja muszę Ci coś wyznać.
- Kochanie, nic nie musisz, nic nie mów. Wszystko w porządku.
- Nie, nie, chcę umrzeć w pokoju. Muszę Ci wyznać skarbie, że Cię zdradziłem.
- Nie martw się kochanie, ja wszystko wiem. Gdybym nie wiedziała, to przecież bym Cię nie otruła.

Pani kazała przynieść dzieciom do szkoły różne ciekawe urządzenia. Jasiu przyniósł aparat tlenowy.
- Jasiu, skąd go wziąłeś?
- Od dziadka.
- A co na to dziadek?
- Arrrgh...

W portowej tawernie spotkali się dwaj piraci. Jeden z nich pyta się drugiego:
- Widzę, że od czasu naszego ostatniego spotkania miałeś parę przygód. Masz  teraz drewnianą nogę, hak zamiast dłoni i przepaskę na oku. Jak to się stało?
- No cóż, wpadliśmy w okrutny sztorm i zmyła mnie za burtę potężna fala. Kiedy wciągano mnie z powrotem na pokład nadpłynęło stado rekinów i jeden z nich odgryzł mi nogę.
- Och! A co z hakiem?
- Napadliśmy na statek i w walce straciłem dłoń.
- A co się stało z twoim okiem?
- To przez mewę. Narobiła mi prosto do oka.
- I przez to straciłeś oko?
- No cóż, to był pierwszy dzień kiedy miałem hak.

Grupka staruszków dyskutuje na temat swoich chorób:
- Ręce tak mi się trzęsą, że ledwo mogę utrzymać filiżankę z kawą!
- To i tak dobrze. Ja jestem już prawie ślepy, ledwo mogę nalać kawy do filiżanki bez rozlania jej.
- A mi coś ostatnio weszło w kark i nie mogę obrócić głowy.
- A moje tabletki na nadciśnienie przyprawiają mnie o zawroty głowy.
- To jest chyba cena za starość.
- Nie jest chyba tak źle, cieszmy się, że jeszcze ciągle możemy prowadzić samochód!

Pewnego dnia wydarzył się poważny wypadek samochodowy. W jednym z samochodów jechała kobieta, w drugim mężczyzna. Samochody zostały całkowicie zniszczone, ale im się nic nie stało. Jak tylko wyczołgali się z wraków kobieta mówi:
- Czy to nie zastanawiające, że nasze samochody zostały doszczętnie zniszczone, a my przeżyliśmy? To nie jest przypadek, tylko przeznaczenie! Powinniśmy zostać przyjaciółmi!
- Całkowicie się zgadzam - odparł facet.- To musi być znak od Boga! Zobacz, mój samochód jest rozbity, ale butelce wina nic się nie stało. Powinniśmy wypić to wino, żeby uczcić to, że przeżyliśmy!
Wręczyła butelkę facetowi, ten otworzył, wypił trochę i oddał butelkę kobiecie. Ona natychmiast zakorkowała butelkę.
- A ty nie pijesz? - spytał się facet.
- Nie. Myślę że teraz po prostu poczekam na policję.

Pewien biznesmen wraz z piękną kobietą wchodzą do jubilera.
- Niech nam pan pokaże najdroższą i najpiękniejszą biżuterię! - mówi biznesmen.
Jubiler w ukłonach i podskokach rozkłada przed nimi co tylko ma najpiękniejszego, a para przebiera w klejnotach jak w ulęgałkach. Ostatecznie kobieta wybiera dla siebie piękną kolię, dwie bransolety, naszyjnik z szafirami i pierścionek wysadzany diamentami. Jubiler dyskretnie nachyla się do biznesmena i mówi:
- Piękny wybór, doprawdy znakomity, jednakże to wszystko razem będzie kosztować ponad dwadzieścia tysięcy złotych!
- Żaden problem, wystawię panu czek!
- Oczywiście, oczywiście, ale sam pan rozumie, że przy takiej kwocie muszę sprawdzić, czy ten czek ma pokrycie. Dzisiaj niestety jest sobota, musimy więc poczekać do poniedziałku. Oczywiście cała biżuteria będzie tu czekała zapakowana, a jak tylko otrzymam potwierdzenie, z samego rana w poniedziałek, to ją natychmiast prześlę kurierem.
- Dobrze, a więc do poniedziałku.
- Chodź kotku, rano w poniedziałek nam to przyślą - biznesmen objął kobietę ramieniem i wyszli.
W poniedziałek biznesmen wrócił do sklepu. Jubiler jest czerwony z wściekłości.
- Jak pan śmie tu przychodzić! Na pana koncie nie było nawet złamanego grosza!
- Po prostu wstąpiłem podziękować panu za najcudowniejszy weekend w moim życiu!

Mały Jasiu właśnie zasypywał jakąś dziurę w ogrodzie, kiedy zobaczył go sąsiad. Chcąc się dowiedzieć co chłopiec robi zapytał:
- Co robisz Jasiu?
- Moja złota rybka nie żyje - odparł płaczliwie chłopiec - właśnie ją pochowałem.
- Ale przecież ta dziura jest o wiele większa niż rybka?
Mały Jasiu wrzucił do dziury ostatnią łopatę ziemi i odparł:
- Bo ona jest wewnątrz pańskiego głupiego kota.

Mąż z żoną jedzą obiad w wykwintnej restauracji, kiedy nagle do ich stolika podchodzi oszałamiająco piękna młoda dziewczyna, całuje faceta w usta, mówi, że zobaczą się później i wychodzi. Żona patrzy na męża z wściekłością:
- Kto to był ?!?!?!
- Moja kochanka - odpowiada mąż.
- Wystarczy! Chcę rozwodu!
- Dobrze - odpowiada mąż - ale zauważ, że po rozwodzie nie będzie już wycieczek do Paryża na zakupy, nie będzie wakacji na Karaibach, nie będzie mercedesa w garażu i nie będzie weekendów na jachcie. Ale oczywiście możesz zrobić jak zechcesz.
Właśnie wtedy żona widzi ich wspólnego znajomego wchodzącego do restauracji z cudowną dziewczyną:
- Kim jest ta dziewczyna obok Karola?
- To jego kochanka.
- Nasza jest milsza.

Świeżo upieczony małżonek pyta swoją żonę:
- Czy wyszłabyś za mnie, gdyby mój ojciec nie zostawił mi w spadku ogromnej fortuny?
- Kochanie, przecież wiesz, że wyszłabym za Ciebie bez względu na to KTO by Ci zostawił fortunę.

Kowalscy są w gabinecie dentystycznym i widać, że pan Kowalski się bardzo spieszy.
- Proszę bez żadnego znieczulenia. Bez zastrzyku, bez aerozolu, nic z tych rzeczy. Proszę po prostu wyrwać ząb i miejmy to już za sobą.
- Chciałbym, żeby więcej moich pacjentów było takich dzielnych jak pan. Który to ząb?
Kowalski odwraca się do żony ...
- Pokaż mu ząbek kochanie...

Wzięty prawnik zaparkował swoje nowe BMW tuż przed wejściem do swojego biura, tak, aby móc się nim pochwalić przed kolegami. Kiedy wysiadał wielka ciężarówka przemknęła zbyt blisko i wyrwała z zawiasów drzwi od strony kierowcy. Prawnik natychmiast wyjął swój telefon komórkowy i zadzwonił na policję. Patrol przybył w ciągu kilku minut, zanim jednak policjant zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, prawnik zaczął histerycznie krzyczeć. Jego nowe BMW, które kupił zaledwie dzień wcześniej jest teraz całkowicie zrujnowane i już nigdy nie będzie takie samo, bez względu na to ile się wyda na naprawę. Kiedy wreszcie prawnik na chwilę zamilkł, policjant pokręcił głową z niedowierzaniem:
- Wy prawnicy jesteście tacy materialistyczni. Nie mogę w to uwierzyć! Tak bardzo się pan skoncentrował na swoim samochodzie, że nie zauważył pan nic innego?
- Jak to?
- Nie zauważył pan, że wyrwało panu rękę?
- O Boże! Gdzie jest mój złoty Rolex?

Starszy facet jedzie autostradą, nagle dzwoni do niego telefon komórkowy:
- Kochanie, uważaj na siebie, właśnie usłyszałam w radiu, że twoją autostradą jedzie jakiś samochód pod prąd!
- Żeby to jeden! Jest ich całe mnóstwo!

Przed egzaminem profesor wyraźnie zapowiedział, że egzamin będzie trwał dokładnie dwie godziny i ani chwili dłużej. Jeśli ktoś nie odda swojej pracy w ciągu dwóch godzin, to później ona i tak już nie zostanie przyjęta. Profesor rozdał pytania, egzamin się rozpoczął. Po godzinie wbiegł do sali zdyszany student, przeprosił za spóźnienie i poprosił o kartkę z pytaniami.
- Przecież i tak już pan nie zdąży - stwierdził profesor.
- Zdążę - odpowiedział student, wziął pytania, usiadł i zaczął pisać.
Po kolejnej godzinie profesor pozbierał prace (oddali wszyscy oprócz spóźnionego studenta) i zabrał się do poprawiania. Spóźniony student natomiast kontynuował pisanie, a po godzinie podszedł do profesora i chciał położyć swoją pracę na
stosie pozostałych.
- Nie przyjmę panu tej pracy - jest już za późno - zaprotestował profesor.
- Czy pan wie KIM ja jestem? - ze złością zapytał student.
- Niewiele mnie to obchodzi.
- ALE CZY PAN WIE KIM JA JESTEM?
- Nie mam pojęcia.
- To dobrze - stwierdził student, po czym zrzucił wszystkie prace na podłogę, swoją wepchnął w środek i wyszedł.

Pewien facet chciał przenocować w hotelu, ale wszystkie pokoje były zajęte.
- Może ma pan jednak jakiś wolny pokój, albo chociaż jakieś łóżko? Mogę spać gdziekolwiek - poprosił recepcjonistę.
- No cóż, mam dwuosobowy pokój w którym mieszka tylko jeden facet i prawdopodobnie byłby zadowolony ze współlokatora, bo to obniżyłoby mu koszty. Ale prawdę mówiąc on chrapie tak głośno, że skarżą się na niego lokatorzy sąsiednich pokoi, tak więc nie wiem, czy będzie pan zainteresowany.
- Nie ma sprawy, wezmę ten pokój.
Następnego ranka recepcjonista pyta faceta:
- Jak się panu spało?
- Lepiej niż kiedykolwiek.
- A co z chrapaniem - nie przeszkadzało panu?
- Nie, natychmiast go uciszyłem.
- W jaki sposób?
- Już był w łóżku chrapiąc, kiedy wszedłem do pokoju. Przechodząc pocałowałem go w policzek i powiedziałem "Dobranoc, przystojniaku!", a on nie zmrużył oka całą noc obserwując mnie!

Dwóch wariatów buduje dom. Jeden z nich wyjmuje z kieszeni kolejno gwoździe i albo je wyrzuca, albo wbija w ścianę. Drugi z nich pyta:
- Dlaczego wyrzucasz te gwoździe?
- Jak wyjmę gwóźdź z kieszeni i jego czubek jest skierowany do ściany, to go wbijam, a jak jest skierowany do mnie, to go wyrzucam, bo jest wadliwy.
- Ty idioto! To że ma czubek do Ciebie, to nie znaczy że jest wadliwy! Te gwoździe są na przeciwległą ścianę!

Klient rozmawia z adwokatem:
- Wie pan, różnie się teraz mówi o prawnikach, przepraszam, że zadaję to pytanie, ale chciałbym wiedzieć, czy jest pan uczciwy?
- No wie pan! Moi rodzice wyłożyli na moje studia znaczną sumę pieniędzy, a ja je wszystkie im oddałem zaraz po ukończeniu mojej pierwszej sprawy!
- A jaka to była sprawa?
- Pozwali mnie o pieniądze ...

Marek i jego żona Marta co roku chodzili na pokazy lotnicze. Co roku Marek proponował Marcie:
- Może przelecimy się którymś samolotem?
I niezmiennie co roku Marta odpowiadała mu:
- Lot kosztuje sto złotych, a sto złotych, to jest sto złotych.
Tego roku znowu wybrali się na pokazy lotnicze i Marek powiedział:
- Marta, mam 71 lat. Jeśli w tym roku nie przelecimy się samolotem, to możemy
już nigdy nie mieć takiej okazji.
- Ale lot kosztuje sto złotych, a sto złotych, to jest sto złotych.
Pilot usłyszał ich rozmowę i zaproponował:
- Zawrzyjmy układ. Jeśli nie powiecie ani słowa podczas lotu, to przewiozę was za darmo, ale jeśli któreś z was coś powie, to płacicie sto złotych.
Marek i Marta zgodzili się i lot się rozpoczął. Pilot wykonywał najróżniejsze ewolucje, beczki i śruby, gwałtowne nurkowania i szybkie zwroty, aby tylko któreś z nich coś powiedziało, ale w kabinie panowała cisza. Po wylądowaniu pilot powiedział:
- Robiłem wszystko co mogłem, żeby któreś z was coś powiedziało - ale mi się nie udało.
Marek odpowiedział:
-  No cóż, miałem coś powiedzieć jak Marta wypadła, ale sto złotych, to jest sto złotych.

Policjant do bibliotekarki:
- Niech mi pani da parę książek. Szef każe mi poczytać.
- W takim razie, znajdę panu coś lżejszego.
- Nie trzeba. Przyjechałem samochodem!

Po roku studiów przyjeżdża do domu studentka i woła od progu:
- Mamo, mam chłopaka!
- Świetnie córeczko, a gdzie on studiuje?
- Ależ mamo! On ma dopiero dwa miesiące!

Idzie pijak ulicą i co raz to się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jakiś facet i pyta:
- Z czego pan się tak śmieje?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką?
- Bo niektóre już znam!

Lecą dwie jaskółki i jedna z nich mówi:
- Chyba będzie padać.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo coś ludzie się nam przyglądają.

Teoria jest wtedy, kiedy wszystko wiemy, ale nic nie działa.
Praktyka jest wtedy, kiedy nic nie wiemy, ale wszystko działa.
W firmie Microsoft łączą teorię z praktyką. Tutaj nic nie działa i nikt nie wie dlaczego.

Wchodzi skin do tramwaju. Na jego widok siedząca staruszka wstaje i mówi:
- Siadaj chłopcze! Nie dość, że jesteś po chemioterapii, to jeszcze nosisz buty ortopedyczne...

W restauracji klient zwraca się do kelnera:
- Już godzinę bezskutecznie usiłuję przekroić tą porcję mięsa!
- Niech pan się nie spieszy. Zamykamy dopiero o dwudziestej.

W środku nocy dzwoni wariat do wariata:
- Czy to numer 555 555?
- Nie, to numer 55 55 55.
- A, to przepraszam, że Pana obudziłem.
- Nic nie szkodzi. I tak musiałem wstać, bo ktoś dzwonił...

Dawno, dawno temu był sobie młody człowiek, który obiecał sobie zostać wielkim pisarzem. Mówił:
"Chcę pisać rzeczy, które będzie czytał cały świat, rzeczy, które poruszą ludzi aż do głębi, rzeczy, które będą sprawiały że będą krzyczeć, płakać, zwijać się z bólu i wściekłości!"
Teraz pracuje on dla Microsoftu pisząc komunikaty o błędach.

Nauczycielka widząc jak mały Jasiu na lekcji robi różne miny do kolegów, chciała go delikatnie tego oduczyć. Uśmiechając się powiedziała:
- Jasiu, kiedy byłam dzieckiem, powiedziano mi, że jak będę robić głupie miny, to już mi taka twarz zostanie na zawsze.
Jasio przyjrzał się nauczycielce:
- No cóż, nie może pani mieć żadnych pretensji, została pani ostrzeżona.

Mała dziewczynka prosi mamę o pieniążka dla starszej pani z parku. Mama zdziwiona dobrocią dziecka oczywiście daje żądaną sumę.
- Powiedz mi skarbie, czy ta pani już nie może pracować?
- Może, sprzedaje cukierki.

Wpadłem dzisiaj rano w sklepie na mojego starego kumpla. Wyglądał fatalnie, więc go zagadnąłem:
- Co jest Maciek? Miałeś złą noc?
- Gorszą niż kiedykolwiek! W ogóle nie zmrużyłem oka! Taka jedna dziewczyna przez całą noc pukała w moje drzwi. Krzyknąłem na nią parę razy, ale to nic nie pomogło. Próbowałem ją przekonać na różne sposoby, albo zastraszyć, ale ona ciągle pukała.
- I co zrobiłeś? Zadzwoniłeś na policję?
- Nie, to nie byłoby najlepsze wyjście. Ostatecznie koło czwartej rano w końcu wstałem i ją wypuściłem.

Starszy Francuz poszedł do spowiedzi:
- Ojcze, na początku drugiej wojny światowej zapukała do moich drzwi piękna dziewczyna i poprosiła, żebym ją ukrył przed Niemcami. Ukryłem ją na strychu i nigdy jej nie znaleźli.
- To był wspaniały uczynek, nie powinieneś się z tego spowiadać.
- Niestety ojcze, ja byłem taki słaby, a ona taka piękna i powiedziałem jej, że za schronienie na strychu musi spędzać ze mną każdą noc.
- No cóż, to były ciężkie czasy, gdyby Niemcy odkryli, że ją ukrywasz z pewnością by cię zabili i miałeś prawo się obawiać. Jestem pewien, że Bóg weźmie to pod uwagę i osądzi twoje uczynki sprawiedliwie.
- Dziękuję ojcze. To mi zdjęło kamień z serca. Czy mogę jeszcze o coś zapytać?
- Oczywiście, pytaj.
- Czy muszę jej powiedzieć, że wojna już się skończyła?

Towarzysz Breżniew przyjechał do towarzysza Gierka i ogląda polską bibliotekę.
Bierze pierwszą z brzegu książkę i czyta: Litwo! Ojczyzno moja! Gierek blednie.
- Kto to, k... napisał?!
- Mickiewicz... ale... on... już... nie żyje...
- Właśnie za to, Edziu, lubię cię najbardziej!

 - Jaka jest rola związków zawodowych w kapitalizmie?
- Muszą bronić robotników przed ustrojem!
- A w socjalizmie?
- Dokładnie odwrotna...

- Dlaczego na Clintona nie głosują ludzie poniżej dwudziestu pięciu i powyżej sześćdziesięciu pięciu lat?
- Ci starsi mają mu za złe to, że palił trawę, a młodsi to, że się nie zaciągał.

- Jasiu, czy bocian jest pożytecznym ptakiem?
- Nie proszę pani, ponieważ powoduje przeludnienie na świecie...

Mały wielbłąd pyta się ojca:
- Tatusiu, a dlaczego my mamy takie duże kopyta?
- Bo my synku chodzimy w karawanach przez pustynię, a dzięki takim dużym kopytom nie zapadamy się w piasku.
- A dlaczego my mamy taką sierść nad oczami?
- Żeby ochronić oczy przed pustynnym piaskiem synku.
- A dlaczego mamy takie wielkie garby na plecach?
- Jak idziemy w karawanie to przez wiele dni nie ma wody, a te garby pomagają nam przetrwać taką długą podróż od oazy do oazy.
- A po co nam to wszystko jak my i tak w zoo mieszkamy?

Na zakończenie roku szkolnego dzieci dają nauczycielce różne prezenty. Nauczycielka wiedząc gdzie pracują rodzice dzieci, zgaduje co jest w środku bez otwierania. Jako pierwszy pudełko dał Marek, którego rodzice pracują w kwiaciarni. Pani potrząsnęła pudełkiem:
- Czy to są kwiaty?
- Skąd pani wie? - odpowiedział zdumiony Marek
Jako druga prezent dała Marysia - jej rodzice pracują w sklepie ze słodyczami.
Nauczycielka potrząsnęła pudełkiem:
- Czekoladki?
- Skąd pani wie?
Następnie prezent dał Jasio, syn właścicieli sklepu monopolowego. Niestety pudełko trochę przeciekało. Pani polizała:
- Wino?
- Nie - Jasio potrząsnął głową.
Nauczycielka skosztowała ponownie:
- Koniak?
- Nie. Świnka morska!

Dwóch akwizytorów chodziło od domu do domu i trafiło również do domu, którego właścicielka nie miała najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać, więc zatrzasnęła im drzwi przed nosem. Ku jej zdziwieniu, drzwi się nie zamknęły, lecz odskoczyły z powrotem. Spróbowała jeszcze raz, lecz rezultat był identyczny - drzwi powtórnie się odbiły. Podejrzewając, że jeden z akwizytorów włożył nogę w drzwi, uniemożliwiając ich zamknięcie, cofnęła się, aby wziąć taki zamach, który nauczyłby ich grzeczności. Zanim jednak zdążyła trzasnąć drzwiami jeden z akwizytorów powiedział:
- Musi pani najpierw odsunąć swojego kota...

Blondynka próbuje sprzedać swój stary samochód. Niestety, ma z tym dużo kłopotu, bo na liczniku jest już ponad 350.000 kilometrów. Pewnego dnia zwierzyła się ze swego problemu brunetce. Brunetka na to:
- Może mogłabym ci pomóc, ale to jest nielegalne.
- Nieważne, chciałabym wreszcie go sprzedać, legalnie czy nie.
- W porządku. Tutaj jest adres mojego przyjaciela - on prowadzi warsztat. Powiedz mu, że ja cię przysłałam i żeby "naprawił" licznik. Wtedy nie powinnaś mieć już najmniejszych kłopotów ze sprzedażą.
Następnego dnia blondynka wybrała się do mechanika. Jakiś miesiąc później brunetka się jej pyta:
- I co, sprzedałaś samochód?
- Nie. Po co? Jest prawie nowy - na liczniku ma dopiero 50.000 kilometrów!

Pijany facet wszedł do baru i przepitym głosem zażądał:
- Barman, kolejka dla wszystkich, sobie też nalej i daj mi rachunek.
Barman spełnił życzenie i wręczył facetowi rachunek na 250 zł. Facet na to:
- Nie mam tyle.
Barman wściekły kilkakrotnie spoliczkował gościa i wyrzucił go na ulicę.
Następnego dnia ten sam pijany facet wszedł do baru i ponownie zażądał:
- Barman, kolejka dla wszystkich, sobie też nalej i daj mi rachunek.
Barman przyjrzał się facetowi, stwierdził, że na pewno nie jest on aż taki głupi, żeby ponownie próbować tego samego numeru bez grosza przy duszy, więc nalał wszystkim kolejkę, sam również wypił i wręczył facetowi rachunek na 350 zł. Facet na to:
- Nie mam tyle.
Barman zamarł z niedowierzania i wściekłości. Złapał faceta, rzucił nim o ścianę i wykopał na ulicę.
Następnego dnia ten sam pijany facet ponownie wszedł do baru i zażądał:
- Barman, kolejka dla wszystkich oprócz ciebie i daj mi rachunek.
- Tym razem żadnego drinka dla mnie? - zapytał z niesmakiem barman.
- Dla ciebie nie ma mowy! Jak wypijesz to jesteś agresywny!

Na randce chłopak mówi do dziewczyny:
- Jesteś pierwszą, w której się naprawdę zakochałem.
- Co za pech! Znowu początkujący...

Wykłady w wojsku. Wykładowca mówi:
- Mamy sześć stron świata.
Zgłasza się szeregowy:
- Mnie uczono, że mamy cztery strony świata.
Zdenerwowany wykładowca sięga do notatek. Po dłuższym wertowaniu kartek unosi głowę i stwierdza:
- Macie rację szeregowy. Mamy cztery strony świata! - Za to jest sześć strun w gitarze.

- Tyle się złego naczytałem na temat alkoholu - mówi Wojtek do kolegi - że wreszcie sobie powiedziałem: czas raz na zawsze z tym skończyć!
- Z piciem?
- Nie, z czytaniem. 

Po wystąpieniu przed kościołem św. Brygidy w Gdańsku Lech Wałęsa jest oblegany przez łowców autografów.
- Bardzo proszę o dwa - błaga niebrzydka kolekcjonerka.
- A dlaczego dwa? - pyta ciekawy Lech.
- Za pańskie dwa dostanę jeden Urbana.

Zamawia Clinton rozmowę telefoniczną z piekłem. Gada, gada, po kilku dniach przychodzi rachunek na bajońską kwotę. Zamówił i Jelcyn taką rozmowę, bo co: ma być gorszy? Gada, gada, gada, gada... Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na centralę z zapytaniem, co on tak tanio, a Clinton drogo? Telefonistka z centrali odpowiada:
- Ze Stanów do piekła to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa.

W raju Adam rozmawia z Bogiem.
- Wiesz co Adamie?  - mówi Bóg - Jesteś samotny, stworzę ci towarzyszkę, kobietę. Będzie cały czas przy tobie, będzie ci pomagała, ułatwiała twoje życie, w ogóle, będzie ci przy niej lepiej niż teraz w raju!
- Fajnie, a ile mnie to będzie kosztować?
- Nerkę, płuco, ucho i pół mózgu.
- A co dostanę za jedno żebro?

- Dlaczego się spóźniłaś? - pyta barman kelnerkę.
- To było straszne. Po drodze widziałam okropny wypadek. Kierowcę wyrzuciło z samochodu i leżał na ulicy w kałuży krwi. Dobrze, że skończyłam kurs pierwszej pomocy.
- I co zrobiłaś?
- Usiadłam i włożyłam głowę między kolana, żeby nie zemdleć! 

Dwóch facetów po długiej nocy spędzonej w barze nad ranem wsiadło do samochodu. Po kilku minutach w okno pasażera zastukał stary mężczyzna.
- Zobacz, w oknie jest duch! - krzyknął pasażer.
Kierowca dodał gazu, ale twarz nie zniknęła. Przerażony pasażer otworzył okno i zapytał się:
- Czego chcesz?
- Macie może papierosy? - zapytał się stary mężczyzna.
Pasażer rzucił przez okno paczkę i krzyknął do kierowcy zamykając ze strachem okno:
- Przyspiesz!
Kilka minut później uspokoili się i znowu zaczęli się śmiać, żartując z poprzedniego strachu. Nagle w oknie znowu pojawiła się twarz.
- To znowu on! - krzyknął pasażer. Otworzył okno i drżąc ze strachu zapytał się:
- Tak?
- Macie ognia? - zapytał się stary mężczyzna.
Pasażer wyrzucił zapalniczkę przez okno i krzyknął:
- Przyspiesz jeszcze!
Kierowca wcisnął gaz do podłogi, straszliwa twarz znikła z okna. Pasażer z kierowcą powoli dochodzili do siebie po spotkaniu z duchem, kiedy w oknie znowu pojawił się ten sam stary mężczyzna. Przerażony pasażer otworzył okno i zapytał się:
- Co znowu?
- Może pomóc wam wyjechać z tego błota?

Rozmowa lekarza z pacjentem:
- No cóż, bardzo mi przykro, ale ostatnie badania wykazują, że nie zostało panu już zbyt wiele czasu.
- To straszne! Ale niech mi pan jednak powie ile jeszcze będę żył?
- Dziesięć.
- Dziesięć czego? Tygodni, miesięcy, lat?
- ... dziewięć ... osiem ... siedem ...sześć...

Pewien młody ksiądz denerwował się podczas słuchania spowiedzi, więc poprosił starszego i bardziej doświadczonego księdza o radę. Ten dyskretnie go obserwował podczas kilku spowiedzi, a później wywołał, aby dać mu klika wskazówek.
- Usiądź z założonymi rękami a głowę lekko oprzyj o konfesjonał. Spróbuj powtarzać coś w rodzaju: "Rozumiem, tak, mów dalej"
Młody ksiądz powtórzył próbując. Starszy ksiądz na to:
- No cóż, nie sądzisz, że tak jest dużo lepiej niż uderzanie o kolano krzycząc "Ja pierniczę! I co było dalej?"

Facet właśnie budzi się z narkozy po operacji. Przy łóżku siedzi jego żona. Jego oczy powoli się otwierają, a on szepcze:
- Jesteś prześliczna ...
Żona ucieszona komplementem nadal przy nim czuwa. Po jakimś czasie on się znowu budzi i szepcze:
- Jesteś ładna ...
- To już nie jestem prześliczna?
- Narkotyki przestają działać.

Bóg stworzył świat, a potem odpoczął. Następnie stworzył mężczyznę i znowu odpoczął. Później stworzył kobietę - od tamtego czasu ani Bóg, ani mężczyzna już nigdy nie odpoczęli.

Do pustego żołądka wpada jajko. Kładzie się w kącie i zasypia. Po nim wlatuje jeszcze sałatka, śledź i pomidor. Wszyscy spokojnie kładą się i zasypiają. Chwilę za nimi wpada wódka i krzyczy:
- Słuchajcie! Takie nudy tutaj, a tam na górze impreza. Wracamy!

Do samochodu wsiada dwóch podpitych facetów. Samochód ostro rusza z miejsca. Zawadiacka jazda trwa już dobre pół godziny. Wóz ciągle zarzuca.
- Ty, jak jedziesz? - mówi jeden z pijaków
- Ja? Przez cały czas byłem przekonany, że to ty prowadzisz...

Przychodzi baba do lekarza i pyta:
- Jak tam mój Wiesiek po operacji?
Na to lekarz:
- A to nie miała być sekcja zwłok?

Zatłoczoną windą jadą państwo Kowalscy i oszałamiająco piękna blondynka, której pan Kowalski ciągle posyła ukradkowe spojrzenia. Nagle blondynka odwraca się i policzkuje pana Kowalskiego krzycząc:
- To cię oduczy podszczypywania dziewczyn!
Zdezorientowany pan Kowalski dopiero w połowie drogi na parking wyjąkał do żony:
- Ja... ja.... naprawdę nie uszczypnąłem tej dziewczyny!
- Oczywiście, że nie - uspokaja go żona - Ja to zrobiłam.

- Tatusiu, tatusiu, ja już nie chcę jeździć na karuzeli!
- Nie gadaj tyle smarkaczu, tylko właź do betoniarki!

Dwóch studentów nie poszło na zaliczenie, a profesorowi później powiedzieli, że w drodze na uczelnię złapali gumę i nie mogli dojechać i poprosili o kolejny termin. Na kolejnym terminie czytają pytania:
1) Opisz budowę atomu - 5 punktów.
2) Podaj w którym kole złapaliście gumę - 95 punktów.

Małżeństwo wyjeżdżało na wczasy. Wszystko było już przygotowane, walizki wystawione na zewnątrz, taksówka wezwana itd. Kiedy tylko taksówka przyjechała, ich kotka wbiegła z powrotem do domu. Ponieważ nie chcieli zamykać kotki w środku na tyle dni, więc mąż poszedł po nią do domu, a żona do taksówki. Żona nie chcąc, aby ktokolwiek wiedział, że dom będzie stał pusty przez tyle dni, wyjaśniła sytuację taksówkarzowi:
- Mój mąż poszedł do domu pożegnać się z moją matką.
Kilka minut później mąż wsiadł do taksówki:
- Przepraszam, że to tyle zajęło. Stara idiotka schowała się pod wersalką i musiałem ją wywabić kawałkiem kiełbasy ...

Pewnego wieczora ojciec usłyszał modlitwę synka:
- Boże pobłogosław mamę, tatę i babcię. Do widzenia dziadziu.
Uznał to za dziwne, ale nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek zmarł. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie usłyszał dziwną modlitwę synka:
- Boże pobłogosław mamę i tatę. Do widzenia babciu.
Następnego dnia babcia zmarła. Ojciec był strasznie zmartwiony całą tą sytuacją. Jakieś dwa tygodnie później synek modlił się następująco:
- Boże pobłogosław mamę. Do widzenia tato.
Przyprawiło to ojca prawie o zawał serca. Następnego dnia poszedł do pracy wcześniej, aby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas siedział jak na szpilkach, podczas przerwy obiadowej nawet nie tknął jedzenia. Po pracy poszedł do pobliskiej restauracji i cały czas czekał na najgorsze. Ostatecznie dotarł do domu po północy. Był ciągle żywy! Od progu zaczął przepraszać żonę:
- Przepraszam kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień ...
- Miałeś zły dzień? MIAŁEŚ ZŁY DZIEŃ? A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!

Anglik, Francuz i Rosjanin oglądają obraz przedstawiający Adama i Ewę w raju.
- Zobaczcie jacy oni są spokojni i dystyngowani - zauważa Brytyjczyk - na pewno są Anglikami.
- Nonsens! - oburza się Francuz - Są nadzy i piękni. Na pewno to są Francuzi.
- Nie mają ubrań, ani domu - stwierdza Rosjanin - mają tylko jedno jabłko i powiedziano im, że to jest raj - przecież to muszą być Rosjanie!

Profesor od wydajności pracy zakończył swój wykład ostrzeżeniem:
- Nie próbujcie tych technik w domu.
- Dlaczego? - zapytał się ktoś z sali.
- Przez lata obserwowałem jak moja żona robi śniadanie. Co chwilę podchodziła do lodówki, stołu, kuchenki i szafek, często niosąc tylko jedną rzecz. Zasugerowałem jej, że mogłaby tak pracować, aby nieść jednocześnie kilka rzeczy. 
- Czy zaoszczędziło to czas?
- Właściwie tak. Kiedyś żona robiła śniadanie w dwadzieścia minut. Teraz ja robię je w siedem.

Dlaczego zwolniłem moją sekretarkę!?.
Dwa tygodnie temu były moje czterdzieste urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieję, że rano przy śniadaniu żona złoży mi życzenia, może nawet będzie miała jakiś prezent ... Nie powiedziała nawet "Cześć kochanie" nie mówiąc już o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą pamiętały - ale zjadły śniadanie nie odzywając się ani słowem. Kiedy wyjechałem do pracy czułem się samotny i niedowartościowany. Jak tylko wszedłem do biura sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał.   Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się - to była najmilsza rzecz jaką od rana usłyszałem. Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień. Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwilę, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni się przebrać w coś wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach weszła ...
... niosąc tort urodzinowy, razem z moją żoną i dziećmi. Wszyscy śpiewali "Sto lat" ...
... a ja siedziałem na kanapie ...
... tylko w samych skarpetkach ...

Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych papież spotkał się z Clintonem. Zamiast godziny, jak zaplanowano, spotkanie przeciągnęło się na dwa dni. Ostatecznie po dwóch dniach Clinton wyszedł z sali i od razu spotkał się z tłumem oczekujących na wyjaśnienia dziennikarzy. Prezydent z uśmiechem oznajmił, że spotkanie było wielkim sukcesem, a on i papież zgodzili się w 80% przedyskutowanych spraw. Kilka minut później, zaraz po odjeździe Clintona z sali wyszedł papież, wyglądając na zmęczonego i zniechęconego. Ze smutkiem oznajmił, że jego spotkanie z Clintonem było porażką. Jeden z zaciekawionych reporterów zapytał:
- Ależ Wasza Świątobliwość, prezydent Clinton właśnie stwierdził, że spotkanie zakończyło się sukcesem i osiągnęliście porozumienie w osiemdziesięciu procentach!"
- No tak - odpowiedział papież - ale my dyskutowaliśmy na temat dziesięciu przykazań!

Samotny podróżnik w dżungli nagle został otoczony przez grupę wrogo wyglądających tubylców. Przerażony zawołał:
- O Boże, to już koniec!
Nagle z nieba rozległ się głos:
- Nie, to jeszcze nie koniec. Podnieś kamień i rzuć nim w szamana, który stoi  naprzeciw Ciebie!
Podróżnik podniósł kamień i rzucił. Szaman upadł zakrwawiony. Podróżnik patrząc na zbliżający się zaszokowany i wściekły tłum tubylców podniósł głowę i zawołał:
- Boże, co teraz?
- Teraz to już faktycznie koniec!

Ksiądz pyta się dzieci:
- Czy ktoś wie co mamy na myśli mówiąc "grzech zaniedbania"?
Wstaje mały Jasio:
- Czy nie chodzi o grzech, który powinniśmy popełnić, ale nie popełniliśmy?

Początki automobilizacji, hrabia ze służącym jadą dziwacznym wehikułem, nagle
wyprzedza ich bryczka zaprzęgnięta w cztery konie. Widząc to hrabia mówi:
- Janie, dorzuć węgla do pieca, spójrzmy śmierci w oczy!

Wchodzi podpity facet do restauracji:
- Kelner! Mam ochotę na pieczeń z papugi! - krzyczy pokazując na klatkę z ptakiem stojącą obok baru.
- To jest bardzo drogi i cenny okaz!
- Kelner! Chcę papugę na obiad! Zapłacę! Ile?
- Ten ptak kosztował 1000 złotych.
- Dobrze! Zapłacę! Zamawiam pieczeń!
Kucharz przyrządził papugę, kelner zanosi ją do stolika faceta, a facet:
- Znakomicie! To proszę mi odkroić kawałek za 20 złotych!

Pewnego dnia Janek zaprosił swoją matkę na obiad z nim, oraz jego koleżanką z internatu, Agnieszką. Agnieszka zrobiła wspaniały obiad, a matka Janka zaczęła podejrzewać coś więcej niż przyjaźń. Następnego dnia Agnieszka stwierdziła, że zginęła jej ulubiona łyżeczka. Powiedziała o tym Jankowi, a on napisał taki list do swojej mamy:
Kochana Mamo, nie mówię, że wzięłaś łyżeczkę Agnieszki, ale nie mówię też, że nie wzięłaś. Ale fakt pozostaje faktem, że jej nie ma. Janek
Mama mu odpisała:
Kochany Janku, nie mówię, że sypiasz z Agnieszką, ale nie mówię też, że nie sypiasz. Ale fakt pozostaje faktem, że gdyby ona spała we własnym łóżku, to znalazłaby łyżeczkę. Mama

Prawnik poszedł na polowanie. Upolował kaczkę, ale spadła prosto w pola jakiegoś rolnika. Prawnik szukając ptaka wszedł w pole. Nagle pojawił się rolnik.
- Gdzie leziesz! To nie twoje!
- Upolowałem kaczkę i idę po nią.
- To jest moje pole i nikt mi tu nie będzie łaził!
- Jestem jednym z najlepszych prawników w tym kraju! Jeśli nie dostanę tej kaczki, to pozwę Cię do sądu!
- Załatwmy to inaczej. U nas wszystkie spory rozstrzyga się zasadą trzech kopnięć.
- Co to jest?
- To proste - najpierw ja kopię ciebie trzy razy, a potem ty mnie i tak na zmianę, aż ktoś się podda.
Prawnik stwierdził, że łatwo w ten sposób pokona starego rolnika, więc się zgodził. Pierwszy kopniak, wymierzony między nogi, rzucił prawnika na kolana. Drugi prawie wgniótł mu nos w czaszkę. Trzeci, prosto w nerkę sprawił, że prawnik prawie się poddał. Po chwili zakrwawiony prawnik podniósł się z ziemi i z wściekłością wysyczał:
- Dobra, teraz moja kolej! Zabiję cię staruchu!
Rolnik uśmiechnął się i odpowiedział:
- Nie, poddaję się. Możesz wziąć kaczkę!

Dziadek z wnuczkiem idą przez zamarznięte jezioro. Nagle wnuczek mówi:
- Dziadku, uważaj, przerębel!
- A co mi tam przerę... bel... bel... bel...

Przychodzi chłop z krową na postój taksówek. Podchodzi do taksówki:
- Weźmie pan mnie i krowę?
- Pana wezmę, a krowę to niech pan do zderzaka przywiąże.
Chłop przywiązał krowę, wsiadł do taksówki, jadą. Taksówkarz jedzie 20 na godzinę, krowa biegnie. Przyspiesza do 40, krowa dalej biegnie, Jedzie 60, krowa biegnie i mruga lewym okiem.
- Dlaczego ta krowa tak mruga? - pyta się taksówkarz.
- Sygnalizuje, że nas będzie wyprzedzać.

Najpopularniejsza cola w różnych krajach:
Ameryka - Coca-cola
Kanada - Pepsi-cola
Rosja - Kola, przynieś wody ze studni!

Pewien facet strasznie nie lubił swojej teściowej, a ona jego. Ciągle sobie dogryzali, aż któregoś dnia powiedziała mu:
- Ty jesteś takie ciele! Nic nie potrafisz załatwić! Na przykład ja zawsze chciałam, żeby mnie pochowali na Powązkach!
Facet wkurzył się i wyszedł. Po kilku godzinach wraca rozradowany i od progu krzyczy:
- Załatwiłem! Ma mamusia czas do poniedziałku!

Egzamin. Student wchodzi lekko się zataczając.
- Pppanie ppprofffesssorze, czy ppprzyjmie pppan pijanego?
- To jest egzamin! Tak nie można!
- Pppanie ppprofffesssorze, w drodze wwwyjątku ... ?
- Ależ panie kolego! Tak naprawdę nie można!
- Pppanie ppprofffesssorze, ten jjjeddden raz ...
- No dobrze.
Student otwiera drzwi na korytarz:
- Chłopppaki, wwwnieście Stefana!

Egzamin z filozofii. Wchodzi pierwszy student, a profesor mówi do niego:
- Proszę biegać naokoło biurka.
Studenta to zdziwiło, ale biega. Profesor na to:
- Niedostatecznie.
Wchodzi następny student.
- Proszę biegać naokoło biurka.
Student biega, a profesor mówi:
- Niedostatecznie.
Wchodzi trzeci student.
- Proszę biegać naokoło biurka.
- A w którą stronę i ile okrążeń?
- Bardzo dobry!

Rozprawa o alimenty. Odczytanie wyroku.
- Po wysłuchaniu obu stron sąd zdecydował się przyznać pana byłej żonie alimenty w wysokości 1000 zł miesięcznie.
- Dobra. Nie będę świnią i od siebie też coś dorzucę.

Pewna kobieta zostawiła swoją torebkę w taksówce. Uczciwy taksówkarz po znalezieniu zguby przyniósł ją z powrotem. Kobieta zaglądając do torebki stwierdza:
- To zabawne. O ile pamiętam był tam jeden banknot dwustuzłotowy, a teraz jest tam dwadzieścia banknotów po dziesięć złotych.
- To faktycznie zabawne - odpowiada taksówkarz - ostatnim razem gdy odniosłem zgubioną torebkę właścicielka nie miała żadnych drobnych na nagrodę.

Trzech generałów, piechoty, lotnictwa i marynarki sprzeczało się która formacja jest najodważniejsza. Generał lotnictwa, aby udowodnić że to on ma rację wezwał żołnierza:
- Wejdziecie na ten maszt, zasalutujecie i skoczycie na ziemię!
- Tak jest! - odpowiedział żołnierz. Błyskawicznie wspiął się na maszt, zasalutował i skoczył.
- To jest odwaga! - stwierdził generał.
- Też coś - oburzył się generał piechoty i wezwał swojego żołnierza:
- Załóżcie pełny strój bojowy, wyładujcie plecak kamieniami, na szczycie masztu zasalutujcie każdemu z nas i zejdźcie na ziemie głową w dół.
- Tak jest!  - żołnierz błyskawicznie wykonał zadanie.
- To jest dopiero odwaga! - wyprężył się generał.
Generał marynarki wezwał swojego żołnierza:
- Załóżcie strój bojowy. Do plecaka włóżcie te dwa psy. Na maszt będziecie się wspinać tylko jedną ręką. Na szczycie włożycie nóż między zęby i zjedziecie po maszcie na ziemię, głową w dół.
- DO DIABŁA Z PANEM, GENERALE!!!
- TO jest właśnie ODWAGA!!!

Na pustym jeszcze placu budowy brygadzista staje przed robotnikami i mówi:
- Panowie! Rozpoczynamy... i pamiętajcie: budujemy solidnie, bez fuszerki, bez wynoszenia na lewo materiałów. Budujemy najlepiej jak umiemy, bo budujemy dla siebie.
- A co to będzie? - pyta się jeden z robotników.
- Miejska Izba Wytrzeźwień.

Małżeństwo przechodzi swoje "ciche dni". Mąż napisał kartkę do żony:
"Kochanie, czy mogłabyś mnie zbudzić o siódmej?"
Wstał o dziewiątej - żona go nie obudziła. Patrzy, a na kartce dopisek:
"Kochanie, jest już siódma, wstawaj!"

Wchodzi facet do baru, prosi piwo. Barmanka z gracją nalewa pełny kufel, kładzie na ladzie podstawkę, kufel i popycha do klienta. Po chwili ten sam facet zamawia drugie piwo, barmanka nalewa, ze zdziwieniem zauważa, że gdzieś zniknęła podstawka więc kładzie nową, na to kufel i daje facetowi. Za moment facet zamawia kolejne piwo, barmanka nalewa, wręcza mu kufel, nie zawracając sobie już głowy podstawką, a facet pyta ze zdziwieniem:
- Tym razem bez wafla?

Pewien facet wyjechał w środku zimy na Karaiby. Jego żona była w delegacji i miała do niego dołączyć kilka dni później. Kiedy zameldował się w hotelu postanowił wysłać swojej żonie wiadomość przez e-mail. Nie mogąc znaleźć skrawka papieru z zanotowanym adresem starał się go sobie przypomnieć. Niestety opuścił jedną literę i list trafił do kobiety, której mąż umarł dzień wcześniej. Kiedy pogrążona w smutku wdowa przeczytała wiadomość zemdlała. Wiadomość brzmiała tak:
Witaj Kochanie! Właśnie się zameldowałem. Wszystko jest już przygotowane na Twoje jutrzejsze przybycie.
PS. Ale tutaj jest gorąco!

Idzie podróżnik przez pustynię, nagle drogę zastępuje mu lew. Podróżnik pada na kolana i modli się:
- Boże, spraw, aby ten lew stał się chrześcijaninem!
Na to lew pada na kolana i mówi:
- Boże, dziękuję za obiad, który mi zesłałeś!

Pewien młodzieniec na budowie przechwalał się swoją siłą. Najbardziej bawiło go wyśmiewanie się ze starszego i słabszego robotnika. Po pewnym czasie starszy robotnik miał dosyć.
- Potrafisz się tylko chwalić! Założę się o tygodniówkę, że dowiozę na taczkach do tamtego budynku coś, czego ty nie będziesz mógł odwieźć z powrotem!
- Przyjmuję zakład, słabeuszu!
Starszy robotnik wziął taczki i odwrócił się do młodzieńca:
- Dobra, wskakuj!

Wnuczek mówi do dziadka:
- Dziadku, czy wiesz co ty i Bóg macie wspólnego?
Dziadek ucieszony uznaniem pyta się:
- Co wnusiu?
- Obaj jesteście strasznie starzy.

Starsza pani uczęszcza na kurs prawa jazdy. Przyjaciółka pyta ją o wrażenia:
- Myślę, że instruktor jest wobec Ciebie uprzejmy?
- Ach tak. Ten młody człowiek jest w ogóle dobrze wychowany i bardzo pobożny.
- ...
- Za każdym razem, gdy siadam za kierownicą powtarza: "Och, mój Boże! Och, mój Boże!"

Pewnego razu stary mężczyzna udał się do czarownika i zapytał się go, czy może on usunąć klątwę, która nad nim ciąży od czterdziestu lat. Czarownik odpowiedział:
- Być może, ale musisz mi dokładnie powtórzyć słowa, którymi rzucono klątwę.
Stary człowiek odpowiedział bez wahania:
- Od tej chwili jesteście mężem i żoną.

Pewien multimilioner postanowił zatrudnić płatnego mordercę do usunięcia niewygodnego konkurenta. Znalazł trzech kandydatów, dwóch mężczyzn i kobietę, i postanowił przeprowadzić próbę, aby sprawdzić kto z nich jest najbardziej bezwzględny. Pierwszy facet jako zadanie dostał zabić własną żonę - odmówił bez wahania. Drugi dostał to samo zadanie. Wszedł do pokoju, po chwili wyszedł i zrezygnował. Została kobieta - ona miała zabić własnego męża. Wzięła pistolet, weszła do pokoju, słychać strzał, później kolejny i jeszcze jeden, potem głuche odgłosy, w końcu wychodzi kobieta i mówi:
- Dlaczego mi nie powiedzieliście, że w pistolecie są ślepe naboje? Musiałam go utłuc krzesłem!

Przy barze siedzi facet i smutno patrzy na pełny kieliszek. Tak siedzi i patrzy przez jakieś pół godziny. Nagle podchodzi do niego drugi mężczyzna, zabiera mu kieliszek i wypija. Widząc to biedny facet zaczyna płakać, na co tamten mówi:
- Facet, daj spokój, tylko żartowałem, kupię ci następny kieliszek!
- Ten dzień jest najgorszy w moim życiu! - odpowiada zmartwiony facet - Rano zaspałem i spóźniłem się do pracy, przez co mnie zwolnili. Wyszedłem z pracy i zobaczyłem jak złodziej odjeżdża moim samochodem. Wróciłem do domu taksówką i zostawiłem w niej portfel z pieniędzmi. A w domu zastałem żonę w łóżku z listonoszem. I teraz, jak siedzę w barze i myślę, czy ze sobą nie skończyć, przychodzisz i wypijasz mi moją truciznę!

Synek pyta się mamy:
- Mamo, czy ja pochodzę od małpy?
Mama odpowiada:
- Nie wiem, nigdy nie poznałam rodziców Twojego ojca.

Przychodzi dwóch dresiarzy do McDonald's-a i mówią do sprzedawcy:
- Dwa Wieśmaki!
- To widzę. Ale co do jedzenia?

Żona właśnie wyszła spod prysznica, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Mąż, sam idąc pod prysznic, poprosił żonę, żeby sprawdziła kto to, więc zawinęła się w ręcznik i otworzyła. Za drzwiami stał sąsiad. Zanim powiedziała choć słowo, sąsiad powiedział:
- Jeśli rzucisz ten ręcznik na ziemię, to dam ci 1000 złotych.
Po krótkim namyśle ona rzuciła ręcznik, sąsiad chwilę popatrzył na nią, dał jej 1000 złotych i poszedł. Kiedy żona ucieszona z zarobku przechodziła obok łazienki, mąż krzyknął przez drzwi:
- Kto to był?
- Sąsiad!
- Świetnie! A oddał ci moje 1000 złotych?

Doktor odebrał telefon i usłyszał znajomy głos swojego kolegi:
- Potrzebujemy czwartego do brydża.
- Dobrze, zaraz będę - odpowiedział doktor.
Kiedy zakładał płaszcz zagadnęła go żona:
- Tak późno cię wzywają ... Czy to coś poważnego?
- Raczej tak, jest tam już trzech lekarzy!

Telefon dzwoni i odpowiada automatyczna sekretarka:
- Tu całodobowa klinika psychiatryczna ...
Jeżeli jesteś chorobliwie nadpobudliwy to wielokrotnie naciśnij jeden. Jeżeli jesteś ubezwłasnowolniony to poproś kogoś, żeby nacisnął 2. Jeżeli masz rozdwojenie jaźni to naciśnij 3 i 4. Jeżeli jesteś paranoikiem to my wiemy kim jesteś i po co dzwonisz - po prostu zostań na linii, żebyśmy cię mogli namierzyć. Jeśli jesteś schizofrenikiem to słuchaj uważnie, a tajemniczy głosik ci powie który numer nacisnąć. Jeśli jesteś w depresji maniakalnej to nie ma znaczenia co naciśniesz - i tak nikt nie odpowie ...

Podczas ćwiczeń porucznik jadąc błotnistą drogą zobaczył inny samochód ugrzęźniety w bagnie z wściekłym pułkownikiem w środku. Porucznik zatrzymał się obok i zapytał:
- Ugrzązł wam samochód, panie pułkowniku?
Pułkownik wręczył porucznikowi kluczyki:
- Nie mi. Wam.

Synek z ojcem są na spacerze. W pewnym momencie malec pyta się:
- Tatusiu, a dlaczego ten tramwaj tak zakręcowywuje?
- Synku, nie mówi się zakręcowywuje tylko zakręca.
- To dlaczego on tak zakręca?
- Bo mu się szyny wygły.

Dwaj znajomi rozmawiają w barze.
- Dzisiaj pokazałem mojej żonie kto tu rządzi! Przyszła do mnie na kolanach!
- I co powiedziała?
- Wyłaź spod łóżka tchórzu!

Do baru wchodzi facet i zamawia setkę. Z kieszeni wyciąga naparstek, odlewa do niego trochę, z drugiej kieszeni wyciąga małego, kilkunastocentymetrowego ludzika, stawia go na barze i daje mu naparstek. Barman na to patrzy ze zdziwieniem:
- Panie, skąd pan takiego krasnala wytrzasnął?
- Wie pan, byliśmy razem w Afryce, tam idziemy przez las i widzimy jak tubylcy tańczą dookoła ogniska, a w środku taki w pióropuszu wywija grzechotkami. I jak ty mu Wacuś powiedziałeś? Że on jest d... a nie czarownik?

Młoda dziewczyna klęka przy konfesjonale i spowiada się:
- Ojcze, zgrzeszyłam. Moim grzechem jest pycha. Dwa razy dziennie staję przed lustrem i mówię sobie jaka jestem piękna.
Ksiądz popatrzył na nią:
- Moje dziecko, mam dobrą wiadomość. To nie jest grzech, tylko pomyłka.

Na budowie:
- Panie majster, łopata mi się złamała!
- Co mi tu głowę głupotami zawracasz! Jak ci się łopata złamała, to oprzyj się o beczkę.

Żona obudziła się w nocy i słyszy, że mąż płacze. Pyta się go:
- Dlaczego płaczesz?
- Pamiętasz jak miałem wybór - ożenić się z tobą lub pójść do więzienia na 15 lat? Dzisiaj by mnie zwolnili.

- Słyszał pan, panie Kowalski? Benzyna znowu podrożała!
- Mnie to nie dotyczy, ja i tak zawsze tankuję za 20 złotych.

W więzieniu spotykają się dwaj kumple:
- Człowieku, tu tutaj? Taki byłeś ostrożny a jednak wpadłeś?
- Miałem pecha. Nauczycielka kazała synkowi napisać wypracowanie "Co robi mój tatuś?"

Pewnego popołudnia jeden facet odwiózł do domu swoją sekretarkę, która tego dnia okropnie się czuła. Mimo, że nic się nie wydarzyło, wolał on jednak nie mówić o tym swojej zazdrosnej żonie. Później tego samego wieczora wraz z żoną jechali na przyjęcie. Nagle spostrzegł on elegancki bucik na wysokim obcasie pod siedzeniem pasażera. Błyskawicznie myśląc odwrócił uwagę swojej żony pokazując jej coś za oknem, a sam wyrzucił bucik przez okno. Kiedy dojechali na miejsce i już mieli wysiadać, żona pyta się:
- Kochanie, nie widziałeś gdzieś mojego drugiego buta?

Pewna kobieta zawiadomiła policję, że jej mąż zaginął. Jako opis zaginionego podała "Prawie dwumetrowy blondyn, atletycznej budowy." Policjant jednak dowiedział się od sąsiadów, że jej mąż ma 160 cm wzrostu, jest łysy i raczej gruby niż atletyczny - więc natychmiast wrócił do kobiety i zapytał się, dlaczego podała mu fałszywy opis. Kobieta westchnęła:
- To że zaginął to wcale nie znaczy, że chcę, żebyście go znaleźli!

- Dziadziu - dziwi się mały chłopczyk - Dlaczego podlewasz ogródek oliwą? Przecież kwiatuszki ci zwiędną!
- Eee tam kwiatuszki. Żeby mi tylko karabin nie zardzewiał!

- Dlaczego ci ludzie tak ciągle biegają przed naszym samochodem? Co mam zrobić?
- Natychmiast zjedź z chodnika!

Mały Jasio ubiera choinkę. W pewnym momencie woła do mamy znajdującej się w kuchni:
- Mamo, choinka się pali!
- Jasiu, nie mówi się "pali" tylko "świeci".
- Mamo, zasłony też się świecą!

Jeden student mówi do drugiego:
- Ostatnio stwierdziłem, że życie rozpoczyna się dopiero po pięćdziesiątce.
- A po setce lub dwóch jest jeszcze przyjemniej.

W wielkim lesie żyła magiczna żaba. Las był taki wielki, że żaba nigdy nie widziała innego zwierzęcia. Pewnego dnia zobaczyła jednak wilka goniącego za zającem. Żaba wezwała ich, aby się zatrzymali i zaproponowała:
- Ponieważ jesteście jedynymi zwierzętami jakie kiedykolwiek widziałam, więc spełnię po trzy życzenia każdego z was. Wilku - ty pierwszy.
Wilk pomyślał przez chwilę i powiedział:
- Chciałbym, żeby wszystkie wilki w tym lesie oprócz mnie stały się wilczycami.
Zajączek natomiast poprosił o kask motocyklowy i od razu go założył. Wilk był zdumiony marnowaniem życzenia w taki sposób. Sam jako drugie życzenie powiedział:
- Chciałbym, żeby wszystkie wilki w sąsiednim lesie także stały się wilczycami.
Zajączek poprosił o motocykl i od razu na niego wsiadł. Wilk był zaszokowany głupotą zajączka. Przecież mógł on poprosić o pieniądze i kupić sobie mnóstwo rzeczy, a nie tylko motocykl. Sam po krótkim namyśle wypowiedział swoje ostatnie życzenie:
- Chciałbym, żeby wszystkie wilki na świecie, oprócz mnie, stały się wilczycami.
Zajączek wyszczerzył zęby, odpalił silnik i powiedział:
- Chciałbym, żeby ten wilk stał się gejem.

Ciszę panującą w pewnym małym miasteczku nagle przerwała donośna eksplozja w aptece. Wszyscy wybiegli z domów, żeby zobaczyć co się stało. Z apteki wydobywały się wielkie kłęby dymu. Po chwili wyczołgał się z niej aptekarz. Jego biały kitel był teraz cały czarny i osmolony. Pokuśtykał do stojącej w pobliżu kobiety i powiedział:
- Czy mogłaby pani poprosić swojego lekarza, żeby jeszcze raz wypisał tę receptę? I teraz niech to zrobi drukowanymi literami!

Pewna kobieta poszła do wróżki. W mrocznym pokoju wróżka wpatrując się w kryształową kulę oznajmiła grobowym głosem:
- Muszę to powiedzieć, choć nie chcę. Przygotuj się, że zostaniesz wdową. Twój mąż umrze w tym roku okrutną i straszliwą śmiercią.
Kobieta wzięła głęboki oddech. Była w szoku, ale musiała zadać jeszcze jedno pytanie:
- Czy zostanę uniewinniona?

Blondynka wchodzi do sklepu i prosi o piłę motorową. Sprzedawca doradza jej najdroższy model - ona kupuje go bez wahania. Następnego dnia przychodzi jednak z reklamacją - przez cały dzień ścięła tylko jedno drzewo i to z wielkim trudem.
Sprzedawca uruchamia piłę, żeby sprawdzić co się zepsuło, a blondynka zdziwiona pyta:
- Co to za warkot?

Młode małżeństwo robiło zakupy w mieście. Później po powrocie na parking odkryli, że ich samochód został skradziony. Natychmiast poszli na policję, ale po powrocie na parking z policjantem zastali samochód w tym samym miejscu, co go zostawili, wraz z krótką notką za wycieraczką, przepraszającą za "pożyczenie" samochodu i wyjaśniającą, że było to konieczne, gdyż żona sprawcy nagle zaczęła rodzić i należało ją natychmiast zawieźć do szpitala. Wraz z tą notatką były też dwa bilety do kina na wieczorny seans. Wiara młodego małżeństwa w uczciwość ludzką została przywrócona. Poszli do kina. Niestety po powrocie do domu odkryli, że ich mieszkanie zostało całkowicie splądrowane. Na stole leżała kartka:
- No cóż, muszę przecież za coś nakarmić dzieciaka ...

Rozmowa dwóch więźniów:
- Jakie jest twoje największe marzenie?
- Okraść bank i zostawić odciski palców teściowej!

W zatłoczonym autobusie starszy pan zwraca się do siedzącego chłopca:
- Młodzieńcze, jeżeli ustąpisz tej pani miejsca, to dam ci dwadzieścia złotych.
Chłopiec ochoczo zrywa się z siedzenia, dostaje pieniądze, kobieta siada i mówi do chłopca:
- Jacusiu, kochanie, podziękuj temu panu za 20 złotych.

Przychodzi zajączek do lisiej nory. Drzwi otwiera mu mały lisek. Zając się pyta:
- Jest tata?
- Nie ma.
- A mama?
- Też nie ma.
- A starszy brat, albo siostra?
- Też nie ma.
- To dobrze. A chcesz w ten rudy pysk smarkaczu?

Z gabinetu doktora gwałtownie wybiegła pacjentka. Drugi doktor widząc to zapytał się kolegi:
- Co się jej stało?
- Nic takiego, właśnie jej powiedziałem, że jest w ciąży.
- A jest?
- Nie, ale to ją na pewno wyleczyło z tej czkawki, z którą do mnie przyszła.

- Dlaczego masz podbite oko?
- Wyciągałem dziewczynę z wody.
- I to ona tak Cię urządziła?
- Nie, ale akurat w tym momencie do łazienki weszła moja żona ...

Żona wraca do domu i w progu informuje męża:
- Samochód się zepsuł.
- Co się stało?
- Świece zamokły.
- Akurat! Przecież ty nawet nie wiesz co to są świece. A gdzie jest samochód?
- W rzece.

Sprytna starsza kobieta zdecydowała się zamówić namalowanie swojego portretu. Malarzowi powiedziała:
- Proszę mnie namalować w diamentowych kolczykach i naszyjniku, ze szmaragdową bransoletą i złotym Rolexem.
- Ale przecież pani nie ma tych rzeczy!
- To na wypadek, gdybym zmarła wcześniej niż mój mąż, a on ożeniłby się powtórnie. Chcę żeby jego nowa żona dostawała białej gorączki patrząc na biżuterię.

Pewna kobieta w towarzystwie ubezpieczeniowym próbuje uzyskać odszkodowanie za spalony dom.
- Dom był ubezpieczony na pięćset tysięcy. Chcę odzyskać całą tą kwotę!
- Niestety, to nie tak, proszę pani. Musimy najpierw określić wartość pani domu przed pożarem, a następnie otrzyma pani tyle, ile naprawdę ten dom był warty.
Kobieta pomyślała chwilę:
- Jeżeli to tak działa, to chciałabym anulować ubezpieczenie na życie mojego męża.

 

Jeśli chcesz tu coś dorzucić, to pisz:
Piszcie. piszcie - moja skrzynka czeka...

DLA ODPRĘŻENIA MOŻESZ SIĘ POBAWIĆ... HISTORIA POLSKIEJ MOTORYZACJI - STRONA GŁÓWNA Samochody